Dzisiaj zapraszam Was na mały przegląd moich zakupów z zeszłego tygodnia. Wiosna w pełni, więc poszalałam z kolorówką:)
![]() |
kredki Golden Rose, cienie Inglot |
Najpierw wybrałam się do Inglota, ponieważ miałam w planach zakup kilku zielonych cieni do powiek. Marzyła mi się ciemna, butelkowa zieleń i jakiś limonkowy kolor. To dość nietypowe odcienie, jak na mnie. Na ogół wybieram zielenie lekko oliwkowe, wpadające w złoto. Mam kilka właśnie takich kolorów w paletkach Sleeka, ale tym razem miałam ochotę na coś zupełnie innego:)
Ostatecznie zdecydowałam się na trzy wkłady (każdy za 10 zł) do mojej starej i wysłużonej paletki na 5 krążków.
Pierwszy cień to 414 o wykończeniu pearl, który wybrałam pod wpływem jednej z Was:)
Jest bardzo ciemny, chłodny i pięknie opalizuje.
Kolejny to intensywny limonkowy kolor 477 o wykończeniu double sp. Cień jest matowy, ale posiada sporo małych drobin, chyba złotych, które jednak wcale mi nie przeszkadzają.
Mój chłopak mówi, że 477 to odcień "goblin green" :D bardzo mi się ta nazwa spodobała, myślę, że wie, co mówi, w końcu w wolnych chwilach maluje figurki do gry Warhammer:)
Ostatni cień to 137, wykończenie Shine. Zaskoczyłam sama siebie wybierając ten kolor:) Nie umiem go dobrze opisać. Nie jest mocno kryjący, a raczej transparentny. Czasami wygląda jak chłodny miętowy odcień, pod innym kątem widoczny jest w nim złoty pyłek:) To bardzo ciekawy cień i daje delikatny efekt, myślę, że sprawdzi się na co dzień.
Do tej pory nie byłam wielka fanką cieni z Inglota, teraz chyba zaczynam zmieniać zdanie.
Tego samego dnia natknęłam się przez przypadek na całkiem nieźle zaopatrzone stoisko z kosmetykami marki Golden Rose. Warszawianki, polecam Wam zajrzeć do Pań, które stoją tuż przy wyjściu ze stacji metro Wilanowska:)
Długo poszukiwałam słynnych kredek do oczy z serii emily. Na wspomnianym stanowisku znalazłam kilka sztuk i ostatecznie porwałam kobaltową z numerem 107.
Nie mogłam sie oprzeć i wzięłam również wodoodporną kredkę do ust z serii Classic waterproof lipliner w kolorze 306. Przypomina mi bardzo pomadkę Fuchia z Kobo.
Takie neonowe róże nie za często goszczą na moich ustach, ale wydaje mi się, że odrobina takiego koloru potrafi "zrobić" cały makijaż i daje bardzo świeży efekt, szczególnie z odrobiną błyszczyka.
Kredkę na ustach pokażę może innym razem, a na koniec wrzucam jeszcze mój wczorajszy makijaż oka z wykorzystaniem kredki emily i i granatowego tuszu Max factor False Lash . W kąciku znalazł się niezastąpiony rozświetlacz Mac soft & gentle :
Używacie któregoś z tych kosmetyków, możecie coś o nich powiedzieć?:)
A może coś, czego jeszcze nie znacie, przykuło Wasza uwagę?
Pozdrowienia!