Cześć:)!
Na temat kosmetyków mineralnych firmy Annabelle Minerals powstało już w blogoserze całe mnóstwo notek. Bardzo się ucieszyłam, że na rynku pojawiła się kolejna polska marka, która oferuje mineralną kolorówkę i jakiś czas temu zamówiłam sobie kilka próbek. Tylko jeden odcień dopasował się do mojej cery, ale za to jak! ^^ Sam podkład uważam za mineralny IDEAŁ, więc zapraszam Was do przeczytania szczegółów poniżej:)!
O moim mineralnych doświadczeniach do tej pory przeczytacie po kliknięciu w odsyłacze:
Lily Lolo vs. Pixie cosmetics
Testy Blusche i BareFaced Beauty
aplikacja minerałów na kilka sposobów
Jak wiecie, byłam już zaprzyjaźniona z podkładem Lily Lolo w odcieniu Popcorn i jedyne, co miałam ostatnio w planach to zakup jednego z zestawów z kolorówki, o których tak zachęcająco pisała u siebie na blogu italiana, na przykład TUTAJ Jednak coraz liczniejsze pozytywne opinie zachęciły mnie najpierw do wypróbowania "gotowca" z Annabelle Minerals:) Nie żałuję do tego stopnia, że nie myślę na razie o testowaniu czegokolwiek nowego.
Zamówiłam małe słoiczki podkładów na stronie internetowej (7,50 zł za 1 g) w kolorach:
- golden light
- netural medium,
- golden fair
a w gratisie otrzymałam jeszcze jeden bardzo jasny neutralny odcień (oddałam pewnej bladej twarzy;) ).
Od di dostałam natomiast słoiczek beige fairest, bo nie miała na niego pomysłu.
O tym, jak wykorzystać nietrafione kolory napiszę może innym razem, dzisiaj skupię się na moim podkładowym faworycie w odcieniu GOLDEN FAIR:)
Kolor ten okazał się tak idealnie do mnie dobrany, że mogę nakładać go tylko w wybranych partiach twarzy, a nie będzie odcinał się od reszty skóry!:)
Za całe opakowanie o pojemności 10 g trzeba zapłacić 50 zł.
Słów kilka na temat dostępnych odcieni i wykończeń:
Na stronie znajdziemy podkłady mineralne do kupienia w trzech wersjach:
-matującej
-kryjącej
-rozświetlającej
Każda moja próbka to było inne wykończenie. Najbardziej spodobało mi się kryjące. Matujące wydało mi się dość zbliżone, ale jednak bardziej płaskie. Wersja kryjąca daje, na moje oko, bardziej satynowy efekt. Wykończenie rozświetlające na ogół mi się podoba, tutaj jednak w ogóle nie przypadło mi do gustu. Podkład nałożony w większej ilości, szczególnie wilgotnym pędzlem, daje efekt jak niektóre rozświetlacze. Poza tym, twarz szybciej wygląda nieświeżo i u mnie ta wersja miała najgorszą przyczepność do skóry. Możliwe jednak, że bardzo suchym cerom takie wykończenie się spodoba:)
Kolory wybieramy spośród gam:
-beige
-natural
-golden
Ja oczywiście postawiłam na golden, jako że podkłady z tej grupy zawierają wyraźny żółty pigment.
Muszę jednak przyznać, że moim zdaniem, po zdjęciach na stronie bardzo ciężko dojść, który odcień mógłby do nas pasować. Ja w każdym razie byłam bardzo zaskoczona wyglądem próbek, które sama zamówiłam:D Dobrze, że są inne blogi i że w sieci nie brakuje zdjęć swatchy na skórze;)
Poniżej nałożyłam odrobinę każdego koloru palcem na lekko zwilżoną skórę, żeby lepiej oddać odcień. Oczywiście podkłady rozprowadzone na twarzy nie dają aż tak intensywnego koloru;)
Hej, przyznajcie, że natural medium jest dość ceglasty, zamierzam go jakoś ochłodzić i zużyć jako brązer.
Natomiast przy golden light wydaje mi się, że nawet widać jego rozświetlające wykończenie:)
*Może jakieś konkrety w końcu...;)*
Jeśli chodzi o sam produkt to zacznę od jednej jego wady, która przychodzi mi w tym momencie do głowy, chociaż w żadnym razie nie świadczy o jakości samego podkładu.
Mam na myśli fatalne opakowanie. Kosmetyk sypie się z pojemnika, nawet gdy jest zamknięty i ogólnie opakowanie prezentuje się tak, jakby się zaraz miało rozlecieć.
Ktoś może i fajnie wymyślił, żeby sitko było tylko na środku, bo wokół niego można sobie jeździć pędzlem, jednak jego otwory są zbyt duże. Wygląda na to, że sporo podkładu się po prostu marnuje.
A teraz będą już tylko same PLUSY:)
* Przede wszystkim, kosmetyk rewelacyjnie kryje!
Jedna, cienka warstwa nałożona na szybko daje radę przy cerze z niewielkimi problemami. Dwie warstwy zakrywają wszystko świetnie:)
Zobaczcie, jak to wygląda u mnie po nałożeniu dwóch bardzo cienkich warstw.
Ten "uroczy" wałeczek pod okiem to nie wynik niewyspania, ale pozostałość po pewnej niemądrej zabawie z dzieciństwa- blizna;)
Wracając jednak do zalet produktu...
*Podkład, jak na kosmetyk sypki, ma świetną konsystencję- jest bardzo drobno zmielony, sprawia wrażenie lekko kremowego, a dzięki temu nie wysusza skóry
* idealnie się go nakłada, nawet na sucho. Bardzo dobrze przylega do skóry.
Ja używam flat topa, ale kilka razy nakładałam go takim pierwszym lepszym pędzlem do pudru i nie było żadnego problemu, twarz omieciona raz dwa i gotowe:)
* współpracuje ze wszystkimi moimi kremami/serum. Nic się nie waży, nie roluje, nawet pod oczami.
* trzyma się na twarzy bardzo dobrze i nie wymaga poprawek, których zresztą i tak nigdy nie robię;)
* na moje oko, mimo świetnego krycia, efekt jest niezwykle naturalny
Bardzo jestem ciekawa, co Wy sądzicie o minerałach z Annabelle? Jak oceniacie efekt krycia?
Chciałabym jeszcze zrobić porównanie podkładu z Annabelle i Lily Lolo, jesteście zainteresowane?
Piszcie!:)
chcemy porównanie! ;)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie ten sam kolor dobrany. Całkiem nieżle kryje choć z dużymi rankami sobie nie poradzi. Zdecydowanie bardziej go lubię niż LL.
OdpowiedzUsuńja też oceniam Annabelle lepiej niż LL:)
UsuńTeż mam podobną bliznę pod okiem;) Dla mnie do tej pory najlepsze są minerały EDM w wersji IT, a testowałam także Lumiere, Meow, Anabelle minerals, Pixie i podkład z kolorowka.com do cery mieszanej;)
OdpowiedzUsuńO Edm i Lumiere słyszałam wiele dobrego:)
UsuńLumiere pięknie kryją, ale przy cerze mieszanej w kierunku tłustej mogą się warzyć. U mnie ciasto robiło się niedługo po nałożeniu, bez względu na bazę, krem, puder, pędzel czy technikę nakładania. Za ciężkie i już.
Usuńo, to wielka szkoda, że przy fajnym kryciu miały jednak poważną wadę. Widziałam też, że mają bardzo ładne kolory z serii tych złocistych:)
UsuńCiężko jest mi zdecydować się, który podkład jest lepszy AM czy Lily Lolo :)
OdpowiedzUsuńoba są naprawdę porządne, ale u mnie jednak wygrywa AM:) przy LL musiałam na przykład nałożyć więcej warstw, żeby osiągnąć mocniejsze krycie:)
UsuńMyślałam, że pokocham te minerałki. Początkowo efekt był zniewalający, lecz po niedługim czasie na mojej twarzy pojawiały się plamy (żółto-zielonkawe). Próbowałam różnych metod aplikacji, różnych starterów pod make up - efekt by ten sam. Buźka błyszczała się już po 3 godzinach, jasne plamy odznaczały się od reszty twarzy. Paskudnie to wyglądało. Niestety zrezygnowałam z AM. Natomiast Lily Lolo był w miarę dobry jednak szybko znikał z mojej twarzy. Chyba moja buźka ma jakieś uprzedzenia co do minerałów... Szkoda...
OdpowiedzUsuńszkoda, że tak nie chcą współgrać, ale może jeszcze trafisz na jakieś minerały, które się sprawdzą? U mnie z kolei noszą się znacznie lepiej niz tradycyjne podkłady.
Usuńja również uwielbiam AM i oceniam je wyżej od LL. jestem po kilku przetestowanych próbkach, które zachwyciły mnie swoją formułą, jednak długo nie mogłam dobrać odcienia. wreszcie trafiłam na swój - golden fairest! zamawiam pełnowymiarowe opakowanie i cieszę się jak głupek:)
OdpowiedzUsuńto super, że ostatecznie znalazłaś swój kolor, sama wiem, że to niełatwe zadanie:)! Bez kitu, to chyba najlepszy podkład w ogóle, jaki miałam przyjemność stosować:)
UsuńWłaśnie ze względu na to, że nie chce mi się szukać koloru, pozostanę przy swoim kolorówkowym podkładzie :D Ale cieszę się, że Ci służy :)
OdpowiedzUsuńno trochę z tym zabawy jest, nie da się ukryć:D
Usuńja mam do minerałów stosunek taki,że się boje ich wypróbować :D
OdpowiedzUsuńczasem warto się przemóc, może skusisz się na próbkę i miło się zaskoczysz:)!
Usuńjeśli szanowne lato do nas przyjdzie, to ja bardzo chętnie się na minerały znów przerzucę, bo lepiej mi się packać czymś suchym w gorąc niż płynnym. A z Anabelle bardzo się polubiłam, tylko jeszcze nie dobrałam tego idealnego odcienia.
OdpowiedzUsuńCo do niemądrych zabaw z dzieciństwa... przynajmniej jest to wspominać :D
O tak, w lato to aż mi się robi słabo, kiedy pomyślę, że miałabym nakładać na twarz taki zwykły, ciężki podkład.
UsuńA ten odcień, którego oddałam Ci próbkę nie podpasował?
uuuhh, ile razy sobie przypominam tę zabawę to mam ochotę zrobić "facepalm" :D!
Widzę, że mam bardzo podobną cerę do Twojej. Jak sobie z nią radzisz?
OdpowiedzUsuńraz jest lepiej, a raz gorzej. Dawno temu napisałam posta o pielęgnacji, która mi służy i właściwie większości się trzymam:).
Usuńhttp://tinytun.blogspot.com/2011/11/moja-pielegnacja-cery.html
W zależności od stanu cery, zmieniam raz na jakiś czas to, czym oczyszczam twarz rano (raz delikatne mydło, raz mleko) oraz kosmetyk złuszczający (czasem tonik kwasowy, czasem ulubione serum migdałowe)
bardzo dziękuję:)
UsuńU mnie Lily Lolo wysuszał cerę. Annabelle jest idealny, bardzo go lubię i nie wrócę już do płynnych podkładów :)
OdpowiedzUsuńGotowe kosmetyki mineralne są bardzo praktyczne.
OdpowiedzUsuńMój pierwszy (i kolejne) minerały robię sama z pigmentów z Kolorówki.
Z ciekawości zajrzałam na stronę AM: za 10 g żądają 50 zł! Do tego bardzo prosty skład: mika, dwutlenek tytanu, tlenek cynku, tlenek żelaza.
Moje minerały wzbogacam m.in.pudrem jedwabnym i perłowym.
Ukręcenie podkładu czy pudru zajmuje trochę czasu, jak również dobór odcienia, ale rekompensuje efekty!
Nie bez znaczenia jest także cena: za kilkanaście gram płacę trzydzieści parę złotych.
Nie zamienię ich na żadne gotowe minerały :-)
Iwona
dziękuję za komentarz:) dzięki niemu wiem, że na pewno spróbuję podkładu z kolorówki w niedalekiej przyszłości
UsuńWypróbowałam Annabelle i wiecie co? Dla mnie odpada, ja potrzebuję podkładu, który nie zatyka porów, tak jak Earthnicity, którego używałam wcześniej. Chciałam coś zmienić, ale jednak wracam z przeprosinami...
OdpowiedzUsuń