czwartek, 5 stycznia 2012

Lily lolo vs. Pixie cosmetics

Hej:)
Na dzisiaj zaplanowałam recenzję porównawczą dwóch mineralnych podkładów, których mam przyjemność używać mniej więcej od czerwca zeszłego roku:




Przez długi czas używałam typowych podkładów- w płynie, czasem w kompakcie. Później zapałałam ogromną miłością do L'oreal Bare Naturale Gentle Mineral Make up, aż w końcu dojrzałam do zakupu podkładu mineralnego z prawdziwego zdarzenia. Sporo czytałam w Internecie na temat produktów tego typu, dostępnych w Polsce. Nie byłam w stanie zdecydować się, który chcę najpierw wypróbować, więc kupiłam kosmetyki obu firm, które mnie zaciekawiły. Mowa o podkładzie Cover de Lux polskiej firmy Pixie Cosmetics (kolor Sinnie 1) oraz o Mineral Foundation marki Lili Lolo (kolor Popcorn).
Odcienie, które wybrałam są jasne i w ciepłej tonacji, z widocznym żółtym pigmentem, tak jak moja skóra:
 Na dole: Liliy Lolo "Popcorn"
 Na górze: Pixie " Sinnie 1"


Kolory, być może, wydają się aż nienaturalnie żółte, ale bez obaw- oba świetnie wtapiają się w skórę twarzy;)
Na początek może parę słów o znaczących różnicach:
- pojemność:
Podkładu Lily Lolo jest w pojemniczku aż 10 g, natomiast Pixie oferuje nam opakowania po 7 g.
-skład:
Liliy Lolo ma bardzo prostą i krótką listę składników, produkt Pixie Cosmetics wzbogacony jest takimi ciekawymi dodatkami jak lecytyna lub kwas hialuronowy
-opakowanie
Jak dla mnie Lily Lolo ma dużo wygodniejsze opakowanie, posiada dużą pokrywkę z której niezwykle łatwo jest nabrać kosmetyk pędzlem. Nie sposób nie wspomnieć o estetyce opakowania- według mnie pudełeczko od Pixie to prawdziwy "koszmarek";)
Do niedawna była także różnica w cenie obu kosmetyków, w tej chwili oba podkłady kosztują 69,90 zł. ( Pixie dostępne są na allegro, LL w sklepie internetowym costasy.pl )

Jak się sprawują podkłady na mojej skórze? ( mieszana- coraz bardziej w kierunku normalnej< jupi>!)
Przez długi czas uważałam, że oba kosmetyki są porównywalnej jakości i poniekąd tak jest. Stopień krycia oraz efekt na skórze, a nawet trwałość są podobne w przypadku obu minerałów. Zarówno Pixie, jak i Lily Lolo kryją dobrze, przy 3 warstwach nawet bardzo dobrze, oba zapewniają efekt świeżej i wypoczętej skóry ( to zasługa również żółtego pigmentu ) oraz idealnie stapiają się z jej kolorem. Nakładane na sucho lub lekko zwilżonym pędzlem trzymały się także porównywalnie długo ( minimalnie dłużej wytrzymywał LL). Dziś jednak wiem, że prawdziwym hitem mojej kosmetyczki jest Mineral Foundation od Lily Lolo, a na zakup podkładu od Pixie już raczej się nie zdecyduję.
Moje zdanie na temat jakości Cover de Lux zmieniło się, kiedy spędzałam tygodniowy urlop na działce, gdzie kiepska woda mocno wysuszyła mi twarz. Nałożenie na taką skórę podkładu Pixie było nie lada wyczynem, próbowałam na wiele sposób, za każdym razem kosmetyk nie chciał się równomiernie nałożyć, robił placki, podkreślał każdą niedoskonałość skóry. Smarowałam wtedy twarz olejkami oraz kremami, które przynosiły mi ulgę, ale Pixie nie chciał współpracować z żadnym z tych kosmetyków. Oczywiście po powrocie moja cera również wróciła do normalnego stanu, a razem z nią całkiem dobre właściwości Cover de Lux, jednak z LL nie miałam nigdy takiego problemu.
Podkład Lily Lolo rewelacyjnie łączy się z każdym innym kosmetykiem na mojej twarzy, bez względu na to, czy jest to olejek, masło jojoba, lekki krem, czy nakładam go na suchą skórę. Ba, nawet sama często łączę go na dłoni z jakimś masłem i olejem, dzięki czemu powstaje fantastyczny kremowy podkład:)
Podejrzewam, że problemem produktu Pixie może być właśnie jego bogaty skład, który nie zawsze współgra z naszą pielęgnacją? Podobnie rzecz ma się z żółtym korektorem tej firmy, który nie zawsze dobrze wygląda na skórze, czasem również się warzy itp. Muszę jednak przyznać, że ich pędzel typu flat top jest moim ulubionym pędzelkiem do twarzy i serdecznie go wszystkim polecam!
Bardzo chciałam by mineralny kosmetyk naszej rodzimej firmy stał się moim ulubieńcem, jednak w kwestii podkładów zostaję przy LL:)

Dajcie znać, jeśli używałyście jakichkolwiek podkładów mineralnych i jakie są Wasze doświadczenia w tej kwestii.
Miłego odpoczynku w nadchodzący weekend:)!

13 komentarzy:

  1. Oho, jeden post i już mi się tu podoba. Pixie były moimi pierwszymi minerałami. Nigdy nie zdecydowałam się na zamówienie biga CDL - być może właśnie dlatego, że skład jest przekombinowany. Na mojej buzi raz wyglądał rewelacyjnie a następnego dnia - dramat. Formuła NF spisywała się lepiej, jednak prawdziwym wow są dla mnie minerały Lumiere :) Lily lolo nigdy nie próbowałam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, że wpadłaś:)! Oczywiście od razu zaczęłam szperać w necie w poszukiwaniu kosmetyków Lumiere, bo Twój komentarz mnie zainspirował. Chyba zamówię kilka próbek niedługo, jestem bardzo ciekawa jak sprawdzą się u mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja się chętnie wypowiem na temat minerałów pixie, bo jest to mój pierwszy kosmetyk tego typu, używam go od jakiś dwóch miesięcy, więc mogę mu wystawić już jakąś recenzję:) kosmetyk jest ogólnie dobrej jakości, bardzo dobrze kryje, ma taką paletę barw, że chyba każdy znajdzie tam odcień dla siebie. Jednak jego największym mankamentem jest to, wygląda dobrze tylko na naprawdę dobrze nawilżonej skórze. W innym przypadku koszmarnie podkreśla suche skórki, więc nie zawsze mogę go używać :(
    Z tego co zrozumiałam, z podkładem Lily Lolo nie miałaś takich problemów??

    OdpowiedzUsuń
  4. widzę, że dużo osób miało ten problem z pixie:( Z Lily lolo nic mi sie takiego do tej pory nie zdarzyło.
    Faktycznie, zapomniałam pochwalić paletę kolorów w Pixie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. na mojej przesuszonej skórze pixi również się nie sprawdza :( przymierzam się do zamówienia kilku próbek z lily lolo:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam cerę trądzikową przetłuszczającą się, ale w niektórych miejscach suchą i choć normalnie to jest niewidoczne jednak podkład Lily Lolo podkreśla w tych miejscach suche skorki. Dlatego nauczyłam się po nałożeniu kremu na twarz jeszcze suche miejsca traktować kremem Alterra, dobrze mi "przykleja" suche skórki do twarzy bo zawiera naturalny wosk. Kupie mimo to Pixie z ciekawości, następnie zamierzam kupić EM :) Powoli (ze względu na ceny!) ale na własnej skórze chce sobie wszystkiego spróbować. Wydaje mi się jednak, że jeśli o minerałki chodzi to każdy będąc w postaci proszku suche skórki będzie podkreślał i bez dobrego nawilżenia się nie obejdzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A który krem Alterry polecasz?:)
      Jasne, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że każdy kosmetyk w takiej postaci podkreśli suche miejsca, ale jak się okazuje, podkład podkładowi nierówny:) Wiem, że Pixie wprowadziło niedawno nową formułę, która ma podobno lepsze wykończenie niż Cover de Lux, może też kiedyś wypróbuję:) Tak jak mówisz, chyba warto przetestować wszystko na własnej skórze.

      Usuń
  7. Hej !a czy lily lolo nie zatyka porów? Mam podkład mineralny z EDM,ale niestety okropnie zapycha pory i wyraznie widac punkty na nosie ... Teraz szukam na lato czegos lzejszego i o ciemniejszym odcieniu. ZAstanawiam sie nad Lily Lolo,bo słyszalam o tej firmie wiele pochlebnych opinii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hej:)
      Jeżeli chodzi o moją skórę- absolutnie nie zauważyłam, żeby zapychał pory, wydaje mi się, że powinien się więc sprawdzić:)

      Usuń
  8. Ciekawe, czy nie byłby na mnei za ciemny ten Lily Lolo.. jestem strasznym bladziochem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam na stronie kilka bardzo jasnych kolorów podkładu LL:)

      Usuń
  9. Hmm wydaje się być ok, może kiedyś tak z ciekawości go sprawdzę. Ale w sumie mam inny podkład mineralny od Earthnicity Minerals i jest dla mnie doskonały więc pewnie nie nastąpi to szybko :)

    OdpowiedzUsuń