Cześć!
Dzisiaj opowiem Wam trochę o płukance, którą stosowałam dość regularnie w ostatnim czasie. Starałam się płukać nią włosy chociaż co 2-3 mycie i wydaje mi się, że efekty są naprawdę niezłe:)
Zdjęcie do tego posta wykonała di, dziękuję!
* Co wchodzi w skład płukanki?
Ano tak jak napisałam w tytule- rumianek oraz szyszki chmielu.
Oba składniki mam w formie sypkiej ze sklepu zielarskiego, nie wiem jak sprawdzają się takie torebkowe zioła, które z pewnością dostaniecie w każdej aptece, ale przypuszczam, że podobnie.
* Jakie proporcje?
Tutaj bywało różnie- czasami robiłam około litra płukanki i dawałam do zagotowanej wody po łyżce rumianku oraz po łyżce szyszek, a czasami robiłam mocniejszy napar, czyli przykładowo po kopiastej łyżce na półlitrowy kubek.
Napar wystarczy trzymać pod przykryciem około 15 minut i przecedzić. Potem wystarczy jedynie przepłukać płynem włosy i skórę głowy.
Jeżeli mamy keratynę to dodajmy jej kilka kropli- to naprawdę genialnie wzbogaca nie tylko tę, ale każdą płukankę:)
* Czego możemy się spodziewać po regularnym stosowaniu?
U mnie przede wszystkim widoczna poprawa nastąpiła w kwestii wzmocnienia. Moim zdaniem włosów wypada mi dużo mniej, na przykład podczas mycia czy szczotkowania, znajduję ich też mniej na ubraniach. Chciałabym też zaznaczyć, że poza bardzo sporadycznym używaniem wody brzozowej, nie stosowałam w tym czasie żadnych dodatkowych wcierek, płukanek bądź suplementów diety:)
Zdarza mi się natomiast co jakiś czas masować skórę głowy specjalnym przyrządem.
Wzmocnienie jest zasługą chmielowych szyszek, a żeby im nie było smutno, dołączyłam do płukanki rumianek:) Początkowo zalewałam wodą tylko szyszki, ale ja lubię jeśli jakiś składnik nadaje włosom ciekawe refleksy. W moim przypadku rumianek nadaje taki lekko hmm... miedziany odcień?
Dodatkowo widzę, że włosy po płukance są wygładzone, ale to jest zupełnie inny efekt niż po moim ukochanym lipowym naparze. W tym wypadku włosy nie są tak elastyczne, tylko gładkie w taki sposób, jakby miały "piszczeć" pod dotykiem palców, jeżeli wiecie o co mi chodzi:D To pewnie także zasługa chmielu. Zresztą popularne są płukanki piwne dodające włosom blasku, może któraś z Was próbowała? ^^
Jak zawsze w przypadku ziołowych naparów, włosy są mniej przyklapnięte, niż po myciu po prostu:)
Tak na marginesie- łyżeczka szyszek chmielu zalana szklanką wrzątku i parzona kilka minut jest niezawodnym środkiem wyciszającym i uspakajającym. Sprawdziłam i działa:)
Spróbujecie? Macie swoje ulubione płukanki?
Chętnie wypróbuję :) Ostatnio używam gotowej kąpieli do włosów Marion z octem z malin - też dobrze się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńja lubie plukanki z pokrzywy i mięty!;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,zapraszam;d
O tej płukance nie słyszałam, ale wypróbuje. Obecnie stosuje octową na zmianę z naparem z rumianku :]
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Szarooka
kiedyś słyszałam, że tabletki z szyszek chmielu pomagają się uspokoić :) ale nie udało mi się sprawdzić. bardzo ciekawy post!!!!
OdpowiedzUsuńhttp://setkado40stki.blogspot.com
patrząc na stan twoich włosów wiem, że te płukanki działają:) ja wczoraj po raz pierwszy płukałam prawoślazem:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)! Ja zauważyłam, że u mnie płukanki dają świetne efekty, lepsze niż po niektórych odżywkach etc.
UsuńJak wrażenia prawoślazowe??:)
na razie tylko takie, że włosy bardzo mięciutkie:)
Usuń