poniedziałek, 21 stycznia 2013

Dlaczego nie polubiłam się z filtrem Bioderma Photoderm max spf 50+ tinted ultra-fluid suncare


Hej,


  Dzisiaj będzie krótka prezentacja kremu tonującego z filtrem aptecznej marki Bioderma, który kupiłam na szybko parę miesięcy temu. W najbliższej aptece nie było praktycznie żadnego wyboru, wzięłam produkt Biodermy, bo dzięki di miałam okazję zapoznać się wcześniej z jego próbką. Za opakowanie 40 ml zapłaciłam prawie 60 zł i okazało się, że pierwsze wrażenie bywa mylące, a pełnowymiarowy produkt stosowany na dłuższą metę może okazać się niewypałem;)


Nie podejmę się analizy składu, nie będę też pisać nt. jego stabilności etc., uznałam z góry, że tak, jak większość filtrów tej firmy, także i ten będzie miał w składzie to co trzeba, żeby chronić skórę przed promieniowaniem. Przykładowa recenzja innego kremu Biodermy u di- AKN Mat spf 30 KLIK

Zresztą podawanie składu i tak jest chyba zbyteczne, bo filtra nie polecam i z racji jego wad, koloru i ceny pewnie mało kto się na ten produkt zdecyduje.

   Przede wszystkim, chybionym pomysłem było dodanie do tego kosmetyku składników barwiących, bo odcień fluidu wyraźnie wpada w pomarańczowy. Małą próbkę kremu testowałam latem i wtedy kolor jako tako korespondował z moją opalenizną. Teraz jednak jego odcień jest nie do przyjęcia nawet dla mnie- dość ciepłego typu urody. Podejrzewam, że dla większości osób ten filtr będzie zdecydowanie za ciemny i za pomarańczowy, a warto pamiętać o tym, że kremu z filtrem trzeba nakładać przecież dosyć sporo.
Nie zostawiłam sobie tubki do zużycia na następne lato, bo kosmetyk jest ważny od otwarcia tylko 9 miesięcy, a w opakowaniu jest go naprawdę bardzo dużo i chcę go zużyć jak najszybciej;)


  Z kolorem jakoś sobie radzę, staram się wszystko wyrównywać podkładem mineralnym i brązerem, ale schodzi na to trochę czasu. Tymczasem krem ma jeszcze szereg innych wad, które przeszkadzają mi bardziej niż nietrafiony odcień...
  Znacie pewnie moją awersję do silikonów w kremach do twarzy. W tym przypadku machnęłam na to ręką, bo sądziłam, że ich dodatek pomoże w rozprowadzaniu tego klajstra na twarzy. Nic bardziej mylnego- filtr rozprowadza się koszmarnie!  Jest dziwnie tępy, zostawia smugi oraz pomarańczowe placki i trzeba się z nim strasznie siłować. Jednocześnie warstwa, którą pozostawia, nie jest tłusta, ale jakaś taka lepiąca się i bardzo nieprzyjemna. Mam wrażenie jakbym wysmarowała się klejem w sztyfcie;) W związku z tym, nakładanie na to wszystko makijażu także nie należy do przyjemności... Dobrze, że używam minerałów;) Twarz przetłuszcza się też dwa razy szybciej po użyciu tego filtra. Oczywiście wiem, że kremy tego rodzaju  nie pozostawiają na skórze matowego wykończenia, ale mimo wszystko, nie miałam takich problemów choćby z Antheliosem z La Roche Posay. Nie muszę też chyba mówić, że nie ma się co dopatrywać jakichkolwiek pielęgnacyjnych właściwości w tym filtrze;)

Okej, wylałam swoje żale, tak ku przestrodze...;) Chętnie teraz wysłucham Waszych kosmetycznych żali:D:D:D

Wiem już, że następny w kolejce do testów będzie L'oreal UV Perfect spf 50 i myślę, że będą to bardziej udane testy!:)



11 komentarzy:

  1. Ja też szukam dobrego filtra. Chciałabym jakiś naturalny, bo te nienaturalne bardzo mi nie służą niestety...może masz jakiś, który mogłabyś mi podpowiedzieć? :]

    Pozdrawiam,
    Szarooka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama co prawda nie używałam takiego z bardziej naturalnym składem, ale zwróciłam kiedyś uwagę na filtr firmy Organicum, który można dostać w sklepie Helfy.pl. Jakbyś trafiła na coś fajnego z dobrym składem to koniecznie daj znać:)!

      Usuń
    2. Z tego co wiem, phenome ma w swojej ofercie filtr mineralny spf 30 oraz john master's organics, ale jest dwa razy droższy. W najbliższym czasie chcę wypróbować filtr phenome, na pewno podzielę się wrażeniami. :)

      Usuń
  2. szkoda że się nie sprawdził, powodzenia z l'orealem ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja miałam inną wersję Biodermy barwionej-jakis krem tonujący z filrem 50, tez była kiepska:-P Kolor jaśniejszy, ale po wysmarowaniu wyglądałam, jakbym się posmarowała smalcem-takie dziwne świecenie, a po kilku godzinach, to już nie wspomnę...Szkoda,że takie drogie rzeczy są tak kiepskiej jakości. Już dużo lepszy dla mnie był filtr Babydream dla dzieci-za max. 15 PLN;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie, cena jest przecież bardzo wysoka, a to co w środku...hmmm powiedzmy, że pozostawia wiele do życzenia. Ja się nawet zastanwiałam jakiś czas temu nad jakimś kremem ochronnym dla dzieci właśnie. Mogłabyś coś więcej napisać o tym Babydreamie, proszę?:)

      Usuń
  4. Też zakupiłam loreala! Co prawda parę rzeczy mi się w składzie nie podoba, ale ta cena... <3 już przesyłka do mnie idzie.

    A o tej barwionej Biodermie czytałam także niepochlebne opinie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja dopiero będę klikać, ale jestem pełna nadziei :D

      Usuń
  5. Latem się na niego czaiłam, ale przeczytałam podobne opinie do Twojej i to mnie zraziło :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Generalnie nie dowierzam tym barwiącym wersjom filtrow.kolory sa najczesciej fatalne. Ja chciałam klikac loreala ale zniknal z allegro. Mam nadzieje, ze szybko wroci....

    OdpowiedzUsuń