wtorek, 23 lipca 2013

Próbki z Annabelle Minerals- róże i korektor


Hej:)
Wracam do Was i do blogowania po niemałej przerwie, a na pierwszy ogień idzie post z prezentacją próbek mineralnych kosmetyków z Annabelle Minerals. Tym razem nie będą to podkłady, a dwa odcienie różu i jeden korektor.
Zapraszam:)!

Próbki można zamówić na stronie internetowej: KLIKNIJ
1 g wybranego kosmetyku kosztuje 7,50 zł.

Przy takiej wydajności, cena nie wydaje mi się zbyt wysoka. Jeżeli natomiast zrobicie zamówienie na kilka próbek, lub na pełnowymiarowy produkt, jeden losowy słoiczek dostaniecie w prezencie. Tym sposobem uzbierało mi się już sporo próbek podkładów w różnych dziwnych kolorach;)




KOREKTOR
Jak widzicie, korektor w odcieniu Dark to w rzeczywistości dość jasny beż. Niekoniecznie ciepły, jak sugerowałoby zdjęcie, raczej dość neutralny. Używałam go trochę pod oczy, czasami także na przebarwienia, ale nie został moim ulubieńcem. Zapewnia tylko troszkę lepsze krycie od podkładów z tej marki, ale jest dość suchy i tępy w konsystencji. Problemem jest także jego kolor- w małej ilości za jasny, a nałożony grubszą warstwą zaczyna ciemnieć i wychodzi z niego różowawy pigment.
Dla mnie zbędna rzecz, wolę w problematycznych miejscach nałożyć parę warstw dopasowanego do mnie podkładu :)

RÓŻ ROSE


Powyższe zdjęcie może nawet lepiej oddaje ten ciekawy kolor. Rose jest dość jasny, sam w sobie lekko chłodny, jednak przy moim typie cery, wyraźnie się ociepla, po nałożeniu na skórę.  Myślę, że będzie się prezentował ładnie na każdej karnacji.
 Efekt, jaki róż pozostawia na twarzy, jest bardzo dziewczęcy i matowy. Łatwo się go dozuje, nakłada oraz rozciera.
Zdecydowanie polubiłam Rose i uważam, że próbkę można zamawiać w ciemno:)

RÓŻ HONEY



Być może są dziewczyny, którym pasują róże w odcieniach brązu i które dobrze się w takich czują, ale ja zdecydowanie do takich nie należę;) Dla mnie Honey to raczej typowy kosmetyk brązujący i w tej roli sprawuje się całkiem dobrze. Odcień jest zdecydowanie ciepły i przypomina naturalną opaleniznę, przynajmniej u mnie;)
Nie jestem na ogół przekonana do bronzerów w postaci sypkiej, wydaje mi się, że łatwo narobić sobie nimi nieestetycznych plam. Ten kosmetyk także nie jest wyjątkiem- nietrudno zrobić sobie nim placki, bo czasem nie wiem, jak i ile nabrać go na pędzel. Ten produkt ma jednak pewną przewagę nad swoimi "kolegami" z tej samej kategorii- naprawdę dobrze się go rozciera. Efekt jest naturalny i muszę przyznać, że Honey przypadł mi do gustu.

Cechą wspólną wszystkich trzech próbek z annabelle jest ich zaskakująca TRWAŁOŚĆ na skórze. Wyglądają świeżo i ładnie właściwie przez cały dzień i nie wycierają się w taki paskudny sposób, jak np. niektóre bronzery:)

Nie skuszę się raczej na wersje pełnowymiarowe, bo próbki są tak wydajne, że wolę raz na jakiś czas zamówić zestaw kilku nowych kolorów:)

Pozdrawiam i rozpoczynam rundkę po Waszych blogach oraz nadrabianie zaległości:)



4 komentarze:

  1. Oo, jesteś! Martwiłam się!
    Chętnie wypróbowałabym róż Rose, myślę, że by mi pasował :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. naprawdę? to miłe:)! wróciłam pełna energii;)
      Uniwersalny kolor, jestem jeszcze ciekawa tych kilku innych.

      Usuń
    2. Noo, serio! :) To super, że wróciłaś :)

      Usuń
  2. takiego pełnowymiarowego opakowania pewnie nie sposób zużyć ;) chciałabym pomacać róż w odcieniu nude.

    OdpowiedzUsuń