Cześć,
Jak widać, bloger oszalał:< Pomóżcie! :D
Mowa o naturalnym, nierafinowym maśle karite "Naturally from Ghana"!
Kupiłam je ponad pół roku temu w sklepie calaya naturalne piękno. Oto co można przeczytać na stronie sklepu o tym szczególnym produkcie:
Nasze masło przyjechało prosto z małej, żeńskiej spółdzielni w Ghanie, wytwarzającej masło shea. Tam było pozyskiwane, tradycyjną, ręczną metodą tłoczenia nasion owoców drzewa shea (czyt. szi). Wytwarzane bezpośrednio w małej wiosce w Ghanie i zakupione na zasadzie sprawiedliwego handlu. Kupując to masło wspieracie Państwo poprawę jakości życia tych wszystkich 21 kobiet uczciwie pracujących w tej małej spółdzielni.
| |
Okazuje się, że można to masło zamówić również bezpośrednio od organizacji WISDAP (Women in Sheanuts Development and Processing). Czeka się pewnie trochę dłużej, ale zysk ze sprzedaży w całości trafia tam, gdzie powinien:) Zakupu można dokonać np. TUTAJ |
Z tego co się zorientowałam, w
zależności od pojemności, cena wraz z wysyłką będzie się plasowała w granicach
20 zł- 30 zł! To naprawdę niewiele, jak za taką jakość, o której za chwilę.
* Więcej na temat organizacji oraz procesu wytwarzania takiego masła do poczytania na facebooku: WISDAP. O maśle oraz organizacji pisała także Arsenic na swoim blogu.
Z masłem shea miałam już styczność, ale używałam jedynie oczyszczonego, w formie niezbyt wygodnego klocka, za który oczywiście przepłaciłam ;) Smarowałam nim przede wszystkim dłonie i usta i sprawowało się dobrze.
Jednak kolejny raz przekonuję
się, że produkty nierafinowane spisują się znacznie lepiej od tych
oczyszczonych. Uwierzcie, że JEST różnica. Ja nawet wolę naturalny zapach tych
produktów od wersji go pozbawionych. No bo kto to widział olej kokosowy bez
śladu tego powalającego zapachu?!:)
* Dlaczego to masło shea jest tak bardzo wyjątkowe (oczywiście oprócz tego, co powyżej:))?
Po pierwsze- jego konsystencja jest
zupełnie inna od masła karite, z którym miałam wcześniej styczność. Nadal jest
dość twarde, ale jednak bardziej kremowe i łatwiej się je rozprowadza :)
Przy jego nakładaniu nie naciągam tak bardzo skóry.
Ok, masło to masło- jest tłuste, ale
powłoka, którą pozostawia, nie jest nieprzyjemnie oleista i błyszcząca.
Masło ma także żółtą
barwę i nieco wyraźniejszy
zapach, dla mnie lekko
orzechowy, w każdym razie, mnie osobiście w ogóle nie drażni.
Poza tym, wcześniej nie byłam wielką
miłośniczką oleju z masłosza (tak, tak:D! to także synonim), a po spróbowaniu
produktu o takiej jakości stwierdzam, że dosłownie KAŻDY powinien mieć
opakowanie shea pod ręką w domu:)!
* Zastosowanie oraz działanie
A teraz przechodzimy do
najlepszej części, czyli: do czego można używać masła i jak się sprawuje? Otóż
odpowiedź brzmi: DO WSZYSTKIEGO ;).
Przede wszystkim, masło karite skutecznie
nawilża, przywraca skórze oraz włosom sprężystość. Łagodzi
także podrażnienia (świetne dla atopowców!) oraz podnosi SPF naturalnych
filtrów UV.
Dawniej nie smarowałam twarzy masłem
shea z obawy przed zatkaniem porów skóry. Jednak kolejny raz, tak jak w
przypadku oleju kokosowego, przekonałam się, że ten problem u mnie nie
występuje po ich zastosowaniu.
Sama jednak najbardziej polecam masło karite do:
- wieczornej pielęgnacji skóry wokół oczu. Aktualnie wydaje mi się, że lepszy kosmetyk na te okolice po prostu nie istnieje;) wystarczy rozgrzać w palcach minimalną ilość produktu i bardzo delikatnie wklepać w skórę, a potem jeszcze przeciągnąć palcami rzęsy.
Przy regularnym stosowaniu mam
wrażenie jakby przybyło mi skóry pod oczami ;) a do tego jest nawilżona i
ogólnie w dobrej kondycji. Najlepiej przetestujcie na sobie!
- pielęgnacji dłoni oraz
paznokci- żaden krem nie ma tak skutecznego działania odżywiającego. Nawet
niepomalowane paznokcie prezentują się lepiej.
- pielęgnacji stóp
- jako składnik bardzo prostych domowych
mazideł. Żeby nabrało lżejszej konsystencji i ciekawych właściwości można
spokojnie lekko je roztopić i połączyć z wybranym olejem.
Nakładanie takiego kosmetyku np. pod oczy nie powinno sprawiać problemów w takiej postaci:)
Nakładanie takiego kosmetyku np. pod oczy nie powinno sprawiać problemów w takiej postaci:)
-jako balsam do ust
- i moje najnowsze odkrycie- do pielęgnacji włosów . O tym, że shea sprawdza się także w tej kwestii czytałam dawno temu u Asi (bardzo polecam tego posta: KLIK! ).
Natomiast stosunkowo niedawno
przekonałam się na własnej czuprynie, że rzeczywiście działa wspaniale.
Jeśli, podobnie jak ja,
nie zauważacie zbyt wyraźnych efektów po olejowaniu
włosów, jest dla Was nadzieja- spróbujcie wsmarować w pasma właśnie
to masło shea:) Nie trzeba go dużo, ja je nakładam na sucho, choć
zazwyczaj żaden olej mi w takiej formie nie służy. To masło niesamowicie
zmiękcza włosy, przy tym wydają się nawilżone, elastyczne i nie ma mowy o
obciążeniu. Moim zdaniem, zmywa się lepiej niż inne oleje, potrzeba go
też mniej.
Nie wyobrażam sobie również
lepszego masła/oleju do zabezpieczania końcówek, przynajmniej z tej prostej
przyczyny, że znacznie łatwiej kontrolować nakładaną ilość. Z olejami pojawia
się często problem- już jedna kropla to może być za dużo jak na same końce i
przyklapnięte strączki mamy jak w banku.
Tutaj przyjeżdżamy raz serdecznym
palcem po powierzchni masła, rozcieramy między opuszkami reszty palców i
wmasowujemy tę minimalną ilość od dołu w same końcówki. Kosmyki są bardzo
miękkie, ładnie się układają, ale nie są tłuste:)!
Jeśli jeszcze nie mieliście
okazji używać masła shea, bardzo serdecznie je Wam polecam, ale nie kupujcie
pierwszego lepszego! Rozważcie zakup masła z Ghany!
Może polecicie jeszcze inne
zastosowanie oleju z masłosza:)?
Fajne masło:) Chyba zamówię je z tej samej strony, bo zimą to mój podstawowy kosmetyk do twarzy, dłoni, stóp, na wszelkie podrażnienia czy ranki. Sprawdza się idealnie:) Ciekawy wpis! Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję:)! następnym razem na pewno tez kupię z tej strony.
OdpowiedzUsuńO może bym dziś kliknęła bo darmową wysyłkę mają teraz :) Podobno świetnie się sprawdza jako krem pod oczy:)
OdpowiedzUsuńo tak, do tego się nadaje po prostu wyśmienicie:)
Usuńkiedyś, na samym początku mojej przygody z kosmetykami naturalnymi, miałam masło shea chyba z BU. (nierafinowane, też z Ghany). Pamiętam, że w okresie zimowym fajnie sprawdzało się w pielęgnacji rąk i stóp. Po Twojej recenzji chętnie kupię je ponownie i przetestuje jego działanie na skórze pod oczami, oraz na włosach. Chociaż ostatnio jestem mega zajarana olejem z avocado! :-*
OdpowiedzUsuńpamiętam te początki i nawet Twoją recenzję tego masła na wizażu:)! Ja swoją buteleczkę (próbkę) oleju z avocado także zużyję do włosów, zgodnie z Twoją radą:) jestem ciekawa, jak będzie działało na moim typie kłaków:D
UsuńMam ochotę wielką na to masło po recenzji megilounge :)
OdpowiedzUsuńNa pewno je zamówię, to tylko kwestia czasu :)
Mnie megi też zawsze potrafi namówić:D
UsuńDzięki za podlinkowanie mojego posta ; *
OdpowiedzUsuńSuper, że tak się u Ciebie sprawdził na włosach!
Ostatnio w maśle Shea zakochał się mój tata - ma bardzo bardzo suchą skórę dłoni, nawet do tego stopnia, że czasem pęka mu na opuszkach. Wcześniej stosował krem z mocznikiem Isany, ale gdy naskórek pęka, to szczypie go przy aplikacji. Poleciłam mu masło Shea i jest zachwycony!
:D mój tata też często używa produktów, poleconych przeze mnie i także sobie chwali różne naturalne cuda:)
UsuńBardzo chętnie bym wypróbowała. Ostatnio jak miałam okazje robić zakupy to było niedostępne, więc muszę spróbować znowu w najbliższym czasie skoro daje takie efekty:))
OdpowiedzUsuńkoniecznie:)!
Usuńja mam masło ze strony sunnicamed.pl i jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTo masło, to równiez mój faworyt
OdpowiedzUsuń48 year-old Sales Associate Margit Rixon, hailing from Leduc enjoys watching movies like Doppelganger and Brazilian jiu-jitsu. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Bentley 8 Litre Sports Coupe Cabriolet. Strona glowna
OdpowiedzUsuń