poniedziałek, 25 marca 2013

MAC Pro Longwear Concealer odcień NW 20


Cześć,

Dziś będzie o popularnym korektorze z firmy MAC. Na pewno wiele z Was słyszało już co nieco na jego temat, a ja pozwolę sobie napisać kilka słów od siebie:) Zapraszam!



MAC Pro Longwear Concealer NW 20


Na początek kilka informacji podstawowych:

Długotrwały korektor na niedoskonałości oraz cienie pod oczami
Dostępny w sklepach MAC
Cena: ok. 70 zł
Pojemność: 9 ml
Termin przydatności: 6 miesięcy
Wykończenie: matowe
Krycie: średnie, przy kilku warstwach można osiągnąć pełne krycie
Opakowanie z małą pompką
Paleta odcieni jest dość bogata, mój NW 20 (beżowy, leciutko żółty) nieźle dopasowuje się do cery o ciepłej tonacji.

Czas na kilka uwag do powyższych informacji:
Po pierwsze, nie ma szans na zużycie 9 ml tego kosmetyku w ciągu 6 miesięcy.  To absolutnie niemożliwe, ale na szczęście korektor nie psuje się, nie śmierdzi ani nie zmienia właściwości, jeśli przedłużymy czas użytkowania o kilka miesięcy:)
Po drugie, jedna pompka tego produktu starczyłaby na pokrycie całej twarzy, a niestety bardzo ciężko jest wycisnąć z opakowania mniejszą ilość. Ja mam mały, zakręcany pojemniczek, do którego pompuję trochę kosmetyku i tak przechowuję porcję na kilka razy. Co prawda, korektor trochę gęstnieje, ale mi to w ogóle nie przeszkadza, nawet szybciej w ten sposób otrzymujemy pełne krycie:)

Jedna pompka wyciska następującą ilość:


Mac Pro longwear concealer NW 20

 
 
Z korektorem trzeba pracować dość szybko, ponieważ gęstnieje i zastyga na skórze. Jestem zdania, że do nakładania i rozcierania kosmetyku na większych obszarach, np. pod oczami, najlepiej nadaje się dość puchaty, syntetyczny pędzelek, np. do blendowania cieni. Ja używam akurat takiego do rozświetlacza, który pochodzi z małego zestawu Eco tools. Szpiczastą końcówką świetnie nakłada się korektor, resztą włosia można idealnie rozetrzeć granice.
Jeżeli chodzi o krycie- jedna warstwa daje krycie o stopniu średnim. Na szczęście można je zwiększyć dokładając ilość produktu.

Mac Pro Longwear Concealer jako korektor pod oczy:
Na pewno wiele z Was zna problem cieni pod oczami. Dwie warstwy tego korektora dobrze sobie radzą z ich kamuflowaniem, a co najlepsze- efekt utrzymuje się cały dzień. W tym wypadku rzeczywiście można powiedzieć, że jest to produkt typu longwear:) Jest jednak kilka ALE...
Korektor należy do tych wysuszających i ściągających skórę i jeżeli nie przygotujemy jej odpowiednio (wklepując naprawdę mocno nawilżający krem pod oczy)  korektor ten może nam tylko zaszkodzić i podkreślić suchość tych miejsc. Wtedy tworzy się pod oczami nieestetyczna skorupka. Ja mam mocno przesuszoną skórę w tych okolicach i często łzawią mi oczy, więc staram się o nie dbać rano i wieczorem- wtedy produkt naprawdę dobrze spełnia swoje zadanie.
Moim zdaniem, można sobie odpuścić opruszanie pudrem miejsc pokrytych kosmetykiem, ale jeśli ktoś ma taką potrzebę- warto wybierać bardzo drobno zmielone i lekko rozświetlające pudry.
Dodatkowo jest to korektor o matowym wykończeniu i jeśli ktoś spodziewa się rozświetlającego efektu to będzie raczej zawiedziony. U mnie produkt po nałożeniu wygląda po prostu jak druga skóra:)

przed

zdjęcia robiłam tego samego dnia i na tych samych ustawieniach, bez obróbki, ale przy oknie, więc światło się trochę zmieniało :)
po- Mac Pro longwear concealer NW 20

Mac Pro Longwear jako korektor na niedoskonałości:

Muszę przyznać, że jestem zadowolona z tego, jak korektor radzi sobie z ukrywaniem przebarwień, trzeba tylko nałożyć więcej niż jedną warstwę. Zaczerwienienia nie przebijają po kilku godzinach, produkt się nie ściera i wygląda na twarzy bardzo dobrze.
Czasami można odnieść wrażenie, że kolor ciemnieje po nałożeniu, ale po chwili dopasowuje się odcieniem do karnacji, przynajmniej tak jest u mnie:)

Podsumowując- to nie jest kosmetyk bez wad, ale sprawdza się, szczególnie jeśli szukacie czegoś długotrwałego. :)

Znacie ten korektor? Skusicie się? Napiszcie, co o nim sądzicie, zresztą każdy komentarz jest mile widziany:)

wtorek, 19 marca 2013

Alterra Przeciwzmarszczkowy krem do twarzy na dzień z wyciągiem z dzikiej róży


HEJ wszystkim:)

Ostatnio mój blog zapadł w małą drzemkę, ale powoli budzi się z zimowego snu. Mam plan pisać teraz częściej, szczególnie, że podczas tej przerwy przybyło mi kilka nowych obserwatorów:)! Wszystkim mówię radosne "cześć!" z nadzieją, że będziecie do mnie wpadać:)

A oto bohater dzisiejszego posta:

przeciwzmarszczkowy krem Alterra z wyciągiem z dzikiej róży, Rossmann 11,99 zł
Wygodna i miękka tubka zawiera 50 ml kremu i jest do kupienia chyba w każdym Rossmannie za niecałe 12 zł.

Krem jest przeznaczony do stosowania na dzień (ale któż zabroni nam go używać na noc:) ) dla skóry młodej i wymagającej. Jego zadaniem jest: nawilżenie, wygładzenie oraz przeciwdziałanie przedwczesnemu starzeniu się skóry.

   Jak na Alterrę przystało, krem ma dość intensywny zapach, który mi akurat nie przeszkadza oraz dobry skład. Znajdziemy w nim kompozycję ciekawych olejów (arganowy, z pestek winogron,z dzikiej róży, masło shea) oraz kilka innych interesujących składników, np. koenzym Q10, ceramid 3, ekstrakt z dzikiej róży.
Krem zawiera również wysoko w składzie glicerynę oraz alkohol cetylowy, a to może nie spodobać się tym z Was, które reagują na te składniki zatykaniem porów skóry. U mnie na szczęście brak takich "rewelacji", a nawet śmiało mogę stwierdzić, że często kosmetyki z gliceryną bardzo mi służą.

Według producenta poprawa nawilżenia, spłycenie zmarszczek oraz wygładzenie ma być widoczne przy regularnym stosowaniu. Rzeczywiście, w przypadku tego kremu rezultaty są lepiej widoczne przy używaniu dzień w dzień niż sporadycznie.

Konsystencja jest dość bogata, ale krem idealnie się wchłania, na mojej twarzy do zupełnego matu, a zaznaczam, że nakładam go naprawdę dużoU mnie stosowanie go nie przysparza takich kłopotów jak nadmierne przetłuszczanie się skóry, lub powstawanie niedoskonałości. Przy częstym stosowaniu twarz wygląda na gładką, a koloryt na wyrównany.
Działanie przeciwzmarszczkowe- hmm...sami rozumiecie, że w tej kwestii ciężko cokolwiek stwierdzić, póki co;)
Jeśli chodzi o nawilżenie- tutaj szału nie ma. Spodziewałam się, że będzie solidniejsze, chociaż muszę przyznać, że przy regularnym stosowaniu jest lepiej. Jednak cery suche raczej nie będą w pełni usatysfakcjonowane, prędzej mieszane i normalne. Dla nich to może być bardzo fajny kosmetyk na lato, pod makijaż itp. Ponieważ moja skóra bywa kapryśna i czasami potrzebuje czegoś mocniejszego, zdarza mi się łączyć porcję kremu z kroplą wybranego oleju i wtedy jest idealnie:) Innym dobrym wyjściem jest zaaplikowanie dopasowanego do naszej cery serum, oczywiście przed nałożeniem tego kremu. Efekty są wówczas bardzo fajne:)

Za taką cenę to myślę, że warto kupić i sprawdzić na sobie.
Ja oczywiście chętnie testuję wszystko, co ma w sobie różę. Olej z dzikiej róży służy mi naprawdę wspaniale, więc wiadomo było, że musiałam wypróbować i ten krem :)

Tutaj inna recenzja kremów Alterry, zajrzyjcie: KLIK

Koniecznie podzielcie się swoją opinią w komentarzach:)!



niedziela, 3 marca 2013

Biochemia Urody tonik z kwasami AHA/BHA 10% - wrażenia po zużyciu butelki

Hej,

W połowie grudnia napisałam notkę o zmianach w swojej pielęgnacji twarzy i wspomniałam o zamówionym toniku z Biochemii Urody:

POST TUTAJ



Właśnie wykończyłam buteleczkę, więc chciałabym coś więcej o nim napisać.

Zestaw do wykonania toniku możecie zamówić na stronie Biochemia Urody za 18,80 zł. Do podanych składników trzeba dołączyć odrobinę spirytusu rektyfikowanego 95%, który kupicie w sklepie monopolowym. Taki spirytus bardzo się potem przydaje się przy wykonywaniu własnych kosmetyków etc. :)

Na stronie wyczytamy, że tonik AHA/BHA 10% ma być produktem silnie złuszczającym, oczyszczającym i wygładzającym, a jednocześnie nawilżającym. Może być stosowany zarówno przez osoby z cerą tłustą, mieszaną, jak i suchą oraz dojrzałą ze śladami po wypryskach, przebarwieniach itp. Zapowiada się ciekawie, prawda?:) jedna z Was napisała mi nawet w komentarzu, że to produkt pełen sprzeczności i miała rację! Zapraszam do szczegółów poniżej:

Jak przygotowujemy tonik:

  Z wykonaniem kosmetyku poradzi sobie absolutnie każdy, bo składniki wystarczy ze sobą wymieszać w odpowiedniej kolejności. Wszystkie instrukcje są niezwykle szczegółowe i dostępne do pobrania ze strony. Bardzo to lubię w Biochemii Urody, że wszystko mamy podane jak na tacy. Do zestawu dołączone są też wygodne patyczki do mieszania i miarki, w dodatku wszystko zdezynfekowane.

Jak go stosujemy:

  Po raz kolejny będę się powtarzać, ale toniki z Biochemii Urody TO NIE SĄ typowe toniki do przecierania twarzy po każdym myciu:) Ponieważ produkt zawiera kwasy, trzeba stosować go ostrożnie, np. dwa razy w tygodniu, oczywiście na noc po wcześniejszym zmyciu makijażu itp. Można przecierać nim także szyję i dekolt. Jeśli ktoś woli- można stosować  tylko punktowo.
Nie powinno się się korzystać z opalania w trakcie kuracji produktem, a na co dzień niezbędne jest stosowanie kremu z wysokim filtrem UV, żeby sobie nie zrobić więcej szkód:)


*Moje  wrażenia*

  Najpierw wspomnę, że już pisałam o jednym toniku z kwasami (BHA 2%), również z BU. Dla porównania możecie zerknąć TUTAJ .

  Przede wszystkim, w przypadku toniku AHA/BHA 10% spodziewałam się naprawdę intensywnego złuszczania, jak to wyczytałam na stronie. Nie obawiałam się jednak tego, bo bardzo zależało mi na tym, żeby skutecznie wytępić wszelkie zaskórniki, grudki etc, a w dodatku moja cera jest zazwyczaj na łuszczenie odporna. Nie wiedziałam jednak, że AŻ TAK odporna:D Moje drogie, przez tych parę miesięcy używałam kosmetyku naprawdę bardzo często i nie zauważyłam nawet jednej wyschniętej i złażącej skórki :D Na początku stosowałam go 2 razy w tygodniu, ale ponieważ nic ze mnie nie schodziło, doszłam do częstotliwości nawet co drugi dzień. To jest oczywiście kwestia indywidualna, u Was tonik może działać inaczej i same będziecie musiały zdecydować, co ile dni możecie przecierać nim skórę.

  Mimo braku łuszczenia nie mogę powiedzieć, żeby tonik u mnie nie zadziałał, wręcz przeciwnie, widzę naprawdę fajne rezultaty, o których za chwilę:) Ciekawa sprawa jest taka, że przy każdym użyciu odczuwam dość silne pieczenie, ale twarz nie jest podrażniona. W przypadku poprzedniego toniku z kwasem BHA 2% pieczenie było obecne tylko przy kilku pierwszych użyciach, a później skóra się najwyraźniej przyzwyczaiła.
Poza pieczeniem jeszcze jeden aspekt może być denerwujący, a mianowicie przy przemywaniu tonikiem cery towarzyszy nam dość nieprzyjemny zapach. Właściwie to nie umiem powiedzieć, w czym tkwi problem, ale jest to taka wstrętna, mdła woń;) Mnie to jednak nie zniechęca na tyle, aby z niego rezygnować

Kolejna ciekawostka - zaraz po przetarciu skóra jest niesamowicie gładka i napięta, ale nie jest to uczucie ściągnięcia, powiedziałabym nawet, że ten tonik zostawia lekko nawilżającą warstewkę!  W ogóle nie wysuszył mojej skóry, a przecież preparaty tego typu mają z reguły właśnie takie działanie uboczne.

Teraz już pewnie wiecie, jak rozumieć słowa "pełen sprzeczności" w odniesieniu do tego kosmetyku:)

A rezultaty? Z całą pewnością tonik świetnie oczyszcza. Pomimo dokładnego mycia twarzy np. Oil cleansing method, wacik po przemyciu skóry tonikiem jest paskudnie brudny. Szczerze mówiąc, już po pierwszym użyciu widać było poprawę, szczególnie na czole usianym zamknietymi zakórnikami. Nie wiem jak to możliwe, ale następnego dnia zaskróniki... otworzyły się? w każdym razie miejsce upierdliwych grudek zajęły typowe zaskórniki otwarte, więc później sprawa poszła już z górki:D Gorzej ma się sprawa z nierównościami na skroniach i brodzie, ale podejrzewam, że to jakaś siła wyższa;) Ogólnie skóra twarzy jest w lepszej kondycji niż przed uzywaniem toniku. Mogę polecić osobom, którym potrzebna jest minikuracja wygładzająca:) Nie zauważyłam niestety jakiegoś znacznie szybszego gojenia się typowych niespodzianek lub wyrównania kolorytu.
Na mojej skórze najlepiej sprawdza się kombinacja tego toniku z naprzemiennym stosowaniem serum z kwasem migdałowym, o którym przeczytacie w tym poście-  KLIKNIJ

Macie jakieś doświadczenia z tym produktem? Chętnie przeczytam Wasze opinie.
Czy możecie polecić jakieś naprawdę silnie złuszczające preparaty z tych ogólnodostępnych?