niedziela, 5 stycznia 2014

Ulubieńcy grudnia!

Cześć,

Mam nadzieję, że ostatnie dni roku upłynęły Wam w fajnej atmosferze, a Wasz Sylwester był równie udany, jak mój sylwestrowy wieczór:)
  Jeszcze nie zdecydowałam, czy powstanie post na temat faworytów roku 2013, póki co prezentuję Wam kosmetyki, którymi zachwycałam się w minionym miesiącu:)
Zapraszam!


  Jak widzicie, wśród moich ulubieńców znalazła się, zapewne wszystkim dobrze znana, ciekawostka do włosów, a mianowicie suchy szampon Batiste. Poznałam go dopiero w listopadzie, bo właśnie wtedy otrzymałam go w prezencie urodzinowym i teraz wiem, że to był strzał w 10!

  Moja wersja- "tropical" zawiera w sobie kokosowe nuty. Zauważyłam, że zapach utrzymuje się na włosach dość długo po zastosowaniu produktu. A jak go stosować?
Jeśli czujemy potrzebę odświeżenia fryzury, wystarczy jedynie spryskać włosy u nasady, lekko wyczesać/wmasować biały nalot i... gotowe!
Ostatnio mam problem z przetłuszczającymi się włosami przy skórze głowy z uwagi na sezon grzewczy i regularne noszenie czapki. Już na drugi dzień po myciu włosy nie wyglądają dobrze. Batiste okazał się "wybawieniem". Działa fenomenalnie w takich kryzysowych sytuacjach, włosy wyglądają właściwie na świeżo umyte;) Znacznie lepiej sobie radzi niż np. talk dla dzieci, którego miałam w zwyczaju używać wcześniej. Skład zapewne nie jest idealny, zbyt częste stosowanie pewnie może włosy wysuszyć, ale jeśli dotyczy Was problem przetłuszczającej się czupryny- polecam!

Batiste możecie kupić w sieci drogerii Hebe, lub w Internecie. Do wyboru jest kilka wersji zapachowych, a także opcja do włosów ciemnych.

  Na drugi rzut idzie antyperspirant Floslek.

 Skończył mi się mój naturalny dezodorant Sanoflore- do recenzji odsyłam  TUTAJ i szukałam czegoś nowego, aby nie przyzwyczaić się za bardzo do jednego kosmetyku. Padło na łagodny antyperspirant, który przy okazji zakupów w aptece DOZ (Dbam o Zdrowie) zamówiłam w ciemno. Cena wyniosła niecałe 12 zł, w składzie brak parabenów i alkoholu.
Jestem z niego baaardzo zadowolona. Z czystym sumieniem go polecam, ponieważ jest TANI, ŁAGODNY i naprawdę SKUTECZNY! Do tego ma bardzo fajny zapach i NIE BRUDZI ubrań:)!


 Następni w kolejności będą ulubieńcy do makijażu oka: czarny płynny eyeliner i cielista kredka na linię wodną. Zacznę od tej drugiej:

Catrice made to stay inside eye to dla mnie jak na razie najlepsza kredka na linię wodną. Jest wręcz stworzona do malowania tego miejsca ;)


Oczywiście lekko "otwiera" oko i "odświeża" spojrzenie, ale przede wszystkim utrzymuje się niesamowicie długo. Do tego jest tania, bo kosztuje około 12 zł.  Kolor jest według mnie okej, u mnie wypada naturalnie.
 Kolor jest według mnie okej, u mnie wypada naturalnie.Myślę, że pokażę ją Wam kiedyś na oku, jeśli ktoś wyrazi chęć:) 


  Eyeliner z serii HYPOAllergenic marki Bell kosztował mnie również ok. 12 zł. Do wyboru była wersja brązowa i czarna.
 Tusz ma wyrazisty czarny kolor, jest poręczny, bo aplikator to forma gąbeczki.Zazwyczaj  rzadko maluję kreski na powiece, ale grudzień jakoś sprzyjał mocniejszym makijażom i chętnie używałam tego eyelinera na co dzień. Sam z siebie jest dość trwały, jednak w kontakcie z wodą szybko się rozmazuje i spływa.
Rzeczywiście nie podrażnia oczu. Dobry polski kosmetyk jednej z moich ulubionych firm:)!
Seria zawiera również kredki i tusz do rzęs.

W grudniu było parę takich okazji, kiedy można było poszaleć z makijażem, a mi wtedy towarzyszyły naturalne rzęsy Red Cherry w duecie z klejem duo (do zakupienia w Inglocie)
 Przedstawiam Wam model, który sprawdza się u mnie najlepiej ostatnimi czasy:

747U





Rzęsy kupiłam w sklepie kosmetyki-mineralne za ok. 19 zł. Jest ich tam ogromny wybór!
  747 U są dość krótkie i o równomiernej gęstości przez co wyglądają naturalnie, mają tez przezroczysty pasek, więc są lekkie i prezentują się "lekko", bo nie trzeba ich obecności tak bardzo maskować. Te konkretne odrobinkę przycięłam w wewnętrznym kąciku i nosiłam już 3 razy. Moim zdaniem nie wyglądają na zniszczone.
Po każdym użyciu delikatnie zdejmuję z nich zaschnięty klej, który staje się lekko gumowy, więc bardzo łatwo można go ściągnąć dosłownie jednym ruchem. Ostatnio nakładam rzęsy przed tuszowaniem swoich, dlatego po zdjęciu muszę te sztuczne lekko wyczyścić mleczkiem do demakijażu z resztek maskary. Myślę, że jeszcze je kupię:)!



  Na koniec róż, który gościł na moich policzkach najczęściej w tm miesiącu, czyli Annabelle Minerals w odcieniu CORAL:)




 Czy taki z niego koral to nie wiem, wygląda raczej jak brudny róż, który przywodzi na myśl siniaka;) Mimo wszystko bardzo dobrze współgra z moją ciepłą cerą, policzki są fajnie podkreślone, a efekt jest niezwykle trwały- dlatego polecam zakup próbki tego kosmetyku, bo nie dość, że fajny z niego róż to  dodatkowo starcza na baaaardzo długo:)

 Podzielcie się swoją opinią, jeżeli znacie te produkty. Napiszcie też, jeśli któryś z nich szczególnie Was zainteresował:)


Jak tam Wasi faworyci grudnia?



Następnym razem zapraszam na noworoczny przegląd moich nowości:)


Pozdrowienia!


13 komentarzy:

  1. mój sylwester też był udany ;)
    eyeliner i róż wyglądają bardzo fajnie, te rzęsy z resztą też. za to na batista to ja już ci psioczyłam, produkt chyba zupełnie nie dla mnie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak szampon Batiste musi być :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie też Batiste jest niezbędny:) Mam wersję do włosów ciemnych, ale tej też spróbuję. Tusz Bell postaram się znaleźć, dobrze się zapowiada, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam chrapkę na taki Batiste XXL, który ma dodawać włosom jeszcze więcej objętości:)

      Usuń
  4. Batiste ratuje życie! :D
    Fajnie wygląda ten eyeliner, może go kiedyś wypróbuję, chociaż nie wiem, czy jestem gotowa porzucić mój Wibo...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mała odmiana nie zaszkodzi:D chociaż ulubieniec to ulubieniec, zrozumiałe:)

      Usuń
  5. rzęsy wyglądają swietnie! nie są karykaturalnie długie. zbieram się do zakupu od 100 lat i może w koncu się uda, bo zazdroszczę efektu jaki dają:) a z włosami, to jak wiesz, też mam w zimę problem. Po peelingu skóry głowy, wydaje mi się, że chwilowo było lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, peeling mi również pomagał, dzięki za przypomnienie:* jeszcze chciałabym wypróbować słynne Ardell. W każdym razie red cherry ma ogromny wybór, rzesy sa tanie, czego chcieć więce?j:) nic tylko robić zakupy:)

      Usuń
  6. Muszę odwiedzić Hebe:) Zaintrygowała mnie cielista kredka Catrice. Od pewnego czasu poluję na Glazel Max Factora, niestety, za każdym razem trafiam na macane egzemplarze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zrobię jej zdjęcie na oku:) też mnie interesowała ta z MF, ale na tyle polubiłam Catrice, że chyba nie planuję zmieniać jej na inną:) chociaż czasem używam resztki białej kredki z Sephory.

      Usuń
  7. Szampon Batiste bardzo chciałabym wypróbować. Myślę właśnie o wersji do włosów ciemnych, bo obawiam się, że po użyciu zwykłego nie uda mi się do końca wyczesać tego nalotu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Sikoreczko przekonałaś mnie do wielu rzeczy najbardziej do nowego dyzodoranta, który na bank wypróbuje! Od kiedy Doda sprezentowała Batiste ja się z w nim zakochałam. Nie używam go często, ale super poprawia fryzure, kiedys nie chce mi się myć głowy. :)

    OdpowiedzUsuń