niedziela, 6 stycznia 2013

Trwały kolor na ustach? produkty cz. I - Lip tint i Lip stain


Hej!

  Od kilku dni próbowałam wstawić nową notkę, ale pojawiał się problem z dodawaniem zdjęć. Jakoś się z tym uporałam i mam nadzieję, że już się to nie powtórzy. Za pomocnego maila dziękuję Gurmetce :)!

  Jako fanka (może trafniej by było maniaczka?) mazideł do ust chętnie testuję nowości. Najlepiej jeśli producent zapewnia, że jego kosmetyk cechuje wyjątkowa trwałość, bo wtedy istnieje duże prawdopodobieństwo, że prędzej czy później się nim zainteresuję:)

  Swój wywód zacznę od kosmetyków typu lip tint lub lip stain. Są to najczęściej płynne barwniki do ust na bazie wody. Wnikają w wargi i są na nich niewyczuwalne, nie dają również żadnego połysku, nie odbijają się na naczyniach etc. Na ustach dają więc bardzo naturalny wygląd- często określa się ten rezultat jako lekko przygryziona warga;) Efekt da się oczywiście stopniować poprzez dokładanie kolejnych warstw.
Kolor w opakowaniu zawsze wygląda nieco inaczej i intensywniej niż nałożony na usta lub skórę.Wygląd końcowy zależy w dużej mierze także od naturalnej barwy naszych warg.

  Lip tinty spotykam najczęściej w formie płynnej, w pojemniczkach przywodzących na myśl lakier do paznokci lub błyszczyk. Lip stainy częściej widuję w pisaku. Nie jest to chyba jednak żadna reguła, bo spotykam także flamastry do ust o nazwie lip tint i odwrotnie. Na moje oko cała ta grupa produktów wykazuje bardzo podobne właściwości, a różnią się głównie nazwą nadaną przez producenta i formą opakowania.

 Nie jestem znawcą tematu, próbuję go ugryźć po swojemu, więc będę wdzięczna każdemu, kto wtrąci swoje przysłowiowe trzy grosze w tej kwestii pod postem:)!

  W swojej kolekcji mam próbkę Benetint od Benefit oraz pełnowymiarowy produkt z Bell: Permanent Make up lip tint nr 2 ( piękna ciepła czerwień z pomarańczowym akcentem) :







Zobaczcie, jak bardzo formuła tych kosmetyków różni się od tradycyjnych szminek i błyszczyków:


po lewej Benetint

po szorowaniu dłoni wacikiem z dwufazowym płynem do demakijażu!


kilka warstw Benetint nałożonych pędzelkiem z opakowania


kilka warstw lip tinta z Bell nałożonych szpatułką prosto z opakowania


    Muszę przyznać, że na początku nie polubiłam się z produktem Bell, teraz jednak bardzo mi się spodobał i widzę, że odpowiednio aplikowany, fajnie się sprawdza. Okazuje się, że w moim przypadku najlepszą metodą jest nałożenie prosto z opakowania 2-3 cienkich warstw kosmetyku, a po wchłonięciu przetarcie ust lekko wilgotną chusteczką. Wtedy efekt jest naprawdę trwały, naturalny i baaardzo mi się podoba!:) Benetint także dobrze się spisuje przy takim sposobie aplikacji.
Tak to mniej więcej wygląda na przykładzie lip tinta z Bell:


   Wiele firm, w tym Benefit ze swoim Benetint na czele, ma w swojej ofercie barwniki 2 w 1, czyli takie lip&cheek tint, które można stosować również jako płynny róż do policzków. Najwygodniej wymieszać odrobinę barwnika z podkładem i w ten sposób nakładać na twarz, inaczej można narobić sobie plam, ale przy odrobinie wprawy da się tego uniknąć.

Przykładowy lip& cheek tint marki MeMeMe:

zdjęcie  pochodzi ze strony wizaz.pl

   Bardzo podobają mi się również wszechstronne tinty, które pokazywała kiedyś na swoim kanale Azjatycki Cukier, ale niestety zupełnie nie wychwyciłam, jaka firma je produkuje. Może jakaś dobra dusza podpowie w komentarzach?:)

   Barwniki do ust w formie flamastra mają, jak już się naprodukowałam wyżej, bardzo podobne właściwości do tintów w typowo płynnej formie. Miałam tylko jeden taki produkt z limitowanej kolekcji Essence i całkiem miło go wspominam.

Tego typu kosmetyki znajdziecie, między innymi, w szafie Astor, Max Factor oraz Catrice.

Na zdjęciu lip stain od Catrice:

zdjęcie z wizaż.pl

W ramach podsumowania- wady i zalety:)

Plusy lip tintów i lip stainów:

* naturalny wygląd i ciekawy efekt- coś innego i nowego po tych wszystkich typowych mazidłach;)
* trwałość
* możliwość kombinacji z innymi kosmetykami do ust. Przykładowo, na warstwę barwnika można nałożyć błyszczyk lub transparentną pomadkę. Można osiągnąć ciekawe efekty kolorystyczne, lub przedłużyć w ten sposób trwałość nakładanej szminki itp.

Minusy:

* trudności w aplikacji
* jeżeli nakładamy/ rozcieramy tinta palcem, bardzo ciężko będzie nam go później domyć
* barwnik czasami bywa "kapryśny" i nie chce się rozkładać na ustach równomiernie
* trudności przy wyborze koloru, ponieważ tinty zupełnie inaczej prezentują się na ustach niż w pojemniczku, czy nawet na skórze dłoni

Znacie?  Używacie tych lub podobnych barwników do ust, policzków?:)

17 komentarzy:

  1. Lubię te produkty, chociaż to prawda, że są kapryśne przy rozkładaniu pigmentu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam lip tinta z Catrice i koszmarnie się go aplikuje... Mam wrażenie, że rozpływa się po całych ustach. Ale nie zamierzam go przekreślać. Wcześniej nie miałam takich kosmetyków, więc muszę nauczyć się ich aplikacji:)

    Lip tint od Bell wygląda rewelacyjnie, usta są dobrze pokryte i jednocześnie wyglądają bardzo naturalnie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zastanawiałam się nad tymi z Catrice, ale na razie jeszcze żadnego nie kupiłam. Początkowo z tym Bell też miałam podobne problemy i nie mogłam go dobrze nałożyć, z czasem jakoś opanowałam aplikację, ale łatwo nie było :)!

      Usuń
    2. ja tam uwielbiam te flamastry catrice i polecam :)

      Usuń
    3. dzięki za komentarz, w takim razie przyjrzę się im bliżej:)

      Usuń
  3. cieszę się, że zdjęcia już działają :)) powiem szczerze, że wcześniej o nich nie słyszałam, bardzo podoba mi się ich naturalny efekt, rzeczywiście jak przygryzione usta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uff, mi też ulżyło:D
      tak, efekt jest bardzo naturalny i chyba będzie pasował wielu osobom:)

      Usuń
  4. bardzo mnie zaciekawiła taka formuła mazideł do ust! muszę spróbować, może to będzie mi się trzymało na ustach:) zacznę od catrice albo od bella:)

    OdpowiedzUsuń
  5. widzę, że bell nieźle zerżnęło opakowanie z tint glossów maybelline, co swoją drogą jest kiepskim posunięciem, bo jest szkaradne ;P
    mam tego tint glossa i mogę szczerze polecić. przy nałożeniu grubszą warstwą daje efekt dobrze kryjącej, błyszczącej szminki. zjada się dość równomiernie i zostawia lekko zabarwione, przygryzione usta. takie trochę dwa w jednym w zależności od okazji. początkowo przeraził mnie zapach i smak - dziwny i mocno chemiczny, ale się przyzwyczaiłam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ha ha, właśnie opakowanie i jego podobieństwo do Maybelline mnie rozwaliło:D Nie są szczególnie atrakcyjne, to fakt:) Dobrze, że piszesz o tych tint glossach, bo już parę razy przechodziłam obok nich w drogerii... ^^ a jaki masz kolor?

      Usuń
    2. mi się w zasadzie każdy kolor podoba, może oprócz ciepłych odcieni, jeden był taki koralowy, wpadający w pomarańcz. mam dwa kolory: forever berry i endless ruby. pierwszy to intensywna chłodna czerwień, a drugi czerwone wino/wiśnia. chętnie bym sobie sprawiła jeszcze ze dwa inne, no ale bez przesady ;)

      Usuń
    3. omg, obczaiłam te kolory w necie i są obłędne~!:) ten forever berry bardzo mi się podoba. No i wszelkie ciepłe odcienie jak najbardziej, bo one mi chyba najlepiej pasują:)

      Usuń
    4. fakt, do twojej urody pasują ciepłe kolory, do mnie niekoniecznie ;) wszystkie te odcienie są na pewno intensywne i dość ciemne, ale każdy znajdzie coś dla siebie

      Usuń
  6. a mi jak zwykle spodobał się najbardziej uniwersalny produkt, czyli ten w formie lip&cheek:) postaram się go zapamiętać i wypróbować przy okazji jakiś "makijażowych" zakupów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. w necie jest spory wybór takich cudeniek, w drogeriach stacjonarnych widuję rzadziej:)

      Usuń
    2. dzięki za radę:) wiesz, że ja bym najchętniej zrobiła cały makijaż jednym kosmetykiem, więc takie perełki są dla mnie wyjątkowo cenne :D

      Usuń