środa, 17 października 2012

Ochronny krem Soraya spf 30 ultranawilżający



Hej,

Dzisiaj biorę na tapetę popularny krem Soraya z filtrem spf 30, który kupiłam w Rossmanie za 13 zł. ( poj. 50 ml). Wspominałam już o nim w sierpniowej notce Co nowego



Tak naprawdę do napisania tej recenzji skłonił mnie ten post, który zwięźle i zrozumiale podsumowuje korzyści z używania filtrów przeciwsłonecznych na co dzień. Osobiście brakowało mi czegoś takiego w blogosferze.
Ja również smaruję się kremami ochronnymi każdego dnia i uważam to za inwestycję na przyszłość:)
Niestety poza sezonem ciężko znaleźć na sklepowych, a nawet aptecznych półkach produkty z spf wyższym niż 6, nad czym niezmiernie ubolewam. Pozostają więc zakupy internetowe, które i tak wypadają cenowo najkorzystniej:)

Do rzeczy! Krem Soraya byłby dla mnie prawdziwym ideałem i  gdyby nie jedna zasadnicza wada, już bym się z nim nie rozstawała!



Przede wszystkim:

* krem świetnie nawilża i zmiękcza skórę! nie ma potrzeby nakładania czegokolwiek pod filtr
* ma bardzo bogatą konsystencję, ale twarz nie świeci się bezpośrednio po jego nałożeniu- ewentualnie po kilku godzinach, jeśli jej nie przypudrujemy
* w ogóle nie bieli! nawet nie ma białego koloru, ale taki lekko żółtawy. A ja myślałam, że to Anthelios nie bieli skóry:D
* nie podrażnia
* dobrze współpracuje z kosmetykami kolorowymi

W składzie znajdziemy trochę składników pielęgnujących: witaminę E, ekstrakty z alg, alantoinę, pantenol

skład- powiększ:)




Co mam mu więc do zarzucenia?

* no niestety, przy regularnym stosowaniu bardzo przyczynił się do zatykania porów. Nowe grudki (zaskórniki) pojawiały się  w naprawdę zaskakujących miejscach. Jak się okazuje, przyczyną jest najpewniej  obecność w składzie... właśnie alg, które mają wiele cennych właściwości, jednak cechuje je bardzo wysokie prawdopodobieństwo zapychania porów skóry. Nie wydaje mi się, żeby każdy rodzaj alg tak działał, ale część ekstraktów na pewno. Niefortunna kombinacja z innymi składnikami także może być tego przyczyną.
  Mydło z Aleppo i OCM oczywiście dawały radę, dzięki nim udało mi się nad tym panować i dobrze oczyszczać skórę, ale sami rozumiecie, że nie mam ochoty na taką ciągłą walkę. Wszystko się poprawiło kiedy odstawiłam krem na półkę, a nowo powstałym niedoskonałościom wytoczyłam wojnę;)

Cery mniej podatne na powstawanie zaskórników mogą być z niego naprawdę zadowolone!

Nie wiem, czy nie wrócę po prostu do dobrego i sprawdzonego fluidu z La Roche Posay, o którym pisałam TUTAJ - zapraszam do przeczytania:)!

Używałyście kremu Soraya? Jakie są Wasze wrażenia?
Stosujecie filtry na co dzień?

Swoją drogą- przegapiłam pierwsze urodziny bloga! - 9 października 2011, umieściłam pierwszy wpis na have a beautiful day!


18 komentarzy:

  1. panuje ogólne przekonanie, że filtry sorayi są fotostabilne. ja sama nie jestem tego taka pewna... miałam ten z faktorem 45 i byłam bardzo zadowolona, ale starałam się nie kłaść na niego kosmetyków kolorowych. ciągle towarzyszyła mi obawa,że nie jestem dostatecznie chroniona. zostanę raczej przy aptecznych markach co do których składów jestem pewna:) btw dziwne ze na wizażu podany jest inny skład tego filtra.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. serio? Argh, już kolejny raz się nacinam na rozbieżność składów między pudełeczkiem a wizażem!

      Nawet nie wiedziałam, że chodzą takie słuchy o filtrach Soraya, ale skoro jest taka możliwość to już w ogóle jestem zrażona. Masz rację, że trzeba chyba stawiać na to co sprawdzone i zaufane:)

      Usuń
  2. a wiesz, że właśnie ostatnio się zastanawiałam kiedy założyłaś bloga? też w pewnym momencie poczułam, że chyba rok ci stuknął i że o boże boże jak ten czas leci ;P

    wydawało mi się, że swego czasu w blogosferze aż roiło się od notek poświęconych konieczności stosowania filtrów. to może dlatego ten temat już tak mi zbrzydł ;P i poniekąd też dlatego, że się nie stosuję. nakładanie zbyt wielu rzeczy na twarz mi nie służy, a jeśli już muszę wybrać pomiędzy filtrem, a czymś co zadba o matowy efekt i zwalczy niedoskonałości to.. no dla mnie wybór jest prosty ;) mam wrażenie, że nie taki diabeł straszny jak go malują i wolę przeciwstarzeniowo dbać o cerę wieczorem.
    zaskoczyłaś mnie tymi algami - nie skojarzyłabym ich z zatykaniem porów, w końcu często są składnikiem maseczek głęboko oczyszczających. ale to przydatna informacja :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w blogosferze był bum na posty tego typu, ale niektóre takie bardzo długie i zawiłe, że ciężko było się w tym połapać.
      Mnie bardzo przekonują zdjęcia, na których widać na przykład, że jedna strona twarzy danej osoby jest znacznie bardziej pomarszczona i przebarwiona niż druga- nauczycielka, która pół życia prowadziła zajęcia stojąc z jednej strony okna itp. ;) Plus fakt, że stosuję kwas migdałowy, a mam skórę baaardzo podatną na przebarwienia i zdecydowanie nie chcę ich utrwalać:)
      No racja, że nakładanie na twarz kilku rzeczy, czekanie aż się wchłoną itp. jest upierdliwe, ale da się wypracować jakiś fajny plan:)
      A jak wygląda Twoja pielęgnacja rano i wieczorem?:)- jestem bardzo ciekawa, napisz jeśli możesz:)

      Usuń
    2. też widziałam zdjęcie tej kobiety ;) mam wrażenie, że sprawa trochę inaczej się ma w przypadku intensywnego wystawiania twarzy na słońce - mi się to rzadko zdarza. filtry na plażę, a w niezbyt słoneczne dni jak dla mnie wystarczy podkład, czy puder z niskim filtrem. myślałam nad ich stosowaniem, ale opracowanie dobrej metody dla mojej skóry i wymagań pewnie by wymagało zainwestowania sporej ilości kasy i czasu ;P

      moją pielęgnację oczywiście mogę opisać, ale pewnie cię zanudzę ;P
      mam cerę mieszaną, normalne policzki, przetłuszczająca strefa t ze skłonnością do pojawiania się zaskórników i wyprysków, nieszczególnie wrażliwą. myję rano i wieczorem pianką lub żelem. najbardziej lubię te produkty piankowe, bardzo fajny jest iwostin do cery tłustej. obecnie mam normaderm vichy. nie wykonuję osobnego demakijażu, szkoda mi czasu i babrania. dobry żel/pianka do twarzy idealnie potrafi mi zmyć cały makijaż (nie stosuję wodoodpornego) i przy tym oczyścić skórę. potem tonik - nivea lub uroda melisa. zawsze obowiązkowo krem pod oczy, najlepiej taki przeciwdziałający zmarszczkom mimicznym i dobrze nawilżający, ostatnio na noc zaczęłam stosować pod oczy maść z wit. a ;P

      w pielęgnacji na dzień wszystko zależy od tego czy wychodzę z domu czy nie ;P jak nie, to używam olejków - obecnie lnianego, wcześniej było to serum lemon z bu razem z żelem hialuronowym. gdy wychodzę z domu i robię makijaż - krem matujący. mam swój ukochany z perfecty do cery mieszanej i za nic go nie zamienię, choć teraz wyszła nowa seria z tej firmy do cery tłustej z aktywnym cynkiem i też mnie kusi ;P krem do cery mieszanej ma 2 rodzaje i oba są podobne, różnią się jednym składnikiem. to moje kwc, na wizażu ma też dobre opinie - poprawia wygląd i stan skóry, świetnie matuje, genialny pod makijaż, ale nie nawilża jakoś super mocno, choć dla mnie wystarczająco. nie będę ci jednak go polecać, bo moja kuzynka wypróbowała i powiedziała, że to bubel ;P także poczytaj na wizażu. stosowałam też krem z daxa express illuminator a na niego pore refiner z biodermy, bo po kremie się świeciłam. teraz też kombinuję z serum spa z verony. ogólnie nic z tych rzeczy mnie nie zapchało, szukam produktów głównie matujących.

      pielęgnacja na noc - najczęściej szafirowa emulsja z avonu z delikatnymi kwasami, również ma dużo pozytywnych opinii. bałam się jej, bo wydaje się mocno chemiczna, ale jest ok. bardzo mocno nawilża, pozostawia niestety uczucie lepkości, cera rano jest po niej ładna. u niektórych dziewczyn podobno pomaga pozbyć się zaskórników i zminimalizować zmarszczki, ale ja takiego działania nie zauważyłam ;P czasem też stosuję na noc samowchłaniającą się maseczkę z lirene np. przeciwzmarszczkową. i to tyle :) do tego peeling z garniera z kwasem salicylowym dwa razy w tygodniu i 1-2 razy maska mocno oczyszczająca (queen helene lub the body shop z algami).

      rany, mam nadzieję, że nie zasnęłaś czytając te wypociny ;P

      Usuń
    3. padłam jak zobaczyłam długość komentarza, ale dla mnie na plus:D! przeczytałam wszystko z dużym zainteresowaniem i bardzo bym chciała wiedzieć, co sądzisz o serum lemon z Bu, a pomysł z maścią z wit. A uważam za świetny pomysł i chyba sama z niego skorzystam!:)skóra wokół oczu to jest teraz moja obsesja.
      Wydaje mi się, że zużyłam kiedyś w lato ze dwa słoiczki tego kemu z perfecty i podobał mi się, bo rzeczywiście twarz była przyjemna i matowa, ale teraz już rzadko potrzebuję kosmetyków matujących:)

      Usuń
    4. też padłam jak zobaczyłam ile mi wyszło, ale uznałam, że lepiej opisać wszystko, niż żebyś się miała o każdą rzecz dopytywać ;P
      maść z wit. a fajnie nawilża i natłuszcza skórę i w duchu liczę, że będzie zapobiegać tworzeniu się zmarszczek ;)
      serum lemon trochę mnie rozczarowało, ale przyznać muszę, że odkąd zaczęłam stosować olejki moja cera się unormowała. nie zauważyłam jednak żeby serum miało wpływ na zaskórniki i oczyszczanie się skóry. ok, ale bez jakichś szczególnych efektów. chciałabym jeszcze wypróbować serum z granatem :)

      Usuń
    5. No dla mnie komentarz bomba^^!

      kończy się mój śliwkowy olej, którym się pod oczami
      wieczorem peckam to z pewnością odwiedzę aptekę:)

      ja Ci powiem, że mnie większość serum z BU kusi- np. różane, granat też. Ale na razie mam fajowe oleje i zamówiłam nowa buteleczkę hialurona, tym razem 2%, więc będę wyczyniać swoje serum:)

      Usuń
    6. cieszę się, żeś zadowolona ;)
      a z jakimi olejami ostatnio eksperymentujesz? polecam ci spróbować oleju lnianego, bardzo fajna jest cera po nim :)podobno ma dobry wpływ stosowany i zewnętrznie i wewnętrznie, ale niestety nie jestem w stanie go do niczego dodawać, bo zapach mnie odrzuca, ale niektórzy go lubią. nie mówiąc już o tym, że mi żaden olej wypijany łyżką przez gardło nie przejdzie ;P

      Usuń
    7. na razie przeżywam zachwyt olejem z owoców dzikiej róży i mieszanką Alterry (limonka+oliwa) ^^!
      A co do lnianego-nie stosowałam JESZCZE zewn., ale jestem jedną z tych, co przepada za jego smakiem i zapachem:D

      Ja w ogóle nie rozumiem tej mody na "picie oleju"- nie łatwiej i nie lepiej go dodać zwyczajnie do jakiejś potrawy, nawet potraktować jako swojego rodzaju przyprawę? osobiście olej tylko i po prostu JEM. Nie ma chyba dnia żebym nie szamała jakiejś sałatki - zawsze je wtedy polewam wybranym olejem i to obficie:) Też nie wyobrażam sobie go pić.

      Usuń
    8. ja mam altrrę z papają i migdałem i kocham jej zapach :)

      ja tę modę jestem w stanie zrozumieć, bo jak się nie lubi olei to nie chce się sobie psuć smaku potrawy ;P dodawałam lnianego do sałatek i nie byłam w stanie tego zjeść. wypicie wydaje się szybsze i po bólu. tylko mi przez gardło nie przechodzi ;P niektórzy może nie mają czasu na codzienne robienie sałatek (bo do czego innego można dodać jeszcze olej?) i wolą wypić, żeby było regularnie. sałatki mogę jeść tylko z oliwą z oliwek, bo nie wyczuwam jej smaku. chciałabym dla zdrowia spożywać też inne oleje (oczywiście w postaci niesmażonej), ale mnie odrzuca ;]

      Usuń
    9. Wydaje mi się, że jest duże pole do popisu- można olejami polewać i ryż i kasze, ugotowane warzywa, do makaronowych sosów też się nadadzą myślę:) Nawet do jakiegoś koktajlu, jeśli ktoś sobie robi takie. No i teraz jest też taki wybór na półkach, że można wybrać coś, co będzie odpowiadało smakiem. Przykładowo olej z pestek dyni smakuje bardzo orzechowo:) oczywiście, jak ktoś woli taką metodę- niechaj pije, ale mnie osobiście to się trochę kojarzy z niefajnym i przymusowym przyjmowaniem leku, np. tranu.
      I jeszcze - jeśli komuś nie smakuje dany olej to nie ma wtedy szans na zamaskowanie jego smaku niczym i jest skazany jednak na całkiem powolne (jak dla mnie) spływanie tej cieczy po gardle^^

      aaale pielęgnacyjno-olejowa dyskusja się nam zrobiła !:D

      Usuń
    10. masz rację, ale ja niestety nie przepadam za spożywaniem rzeczy, w których wyczuwa się olej, nie polałabym nim nic oprócz sałatki ;P koktajle robiłam latem, ale wtedy dosypywałam sproszkowanego siemienia lnianego :)
      muszę chyba się rozejrzeć jeszcze, może znajdzie się jakiś olej, który będę dodawała do potraw z przyjemnością ;]

      offtop się zrobił niezły, ale ja to lubię sobie czasem tak poplotkować ;P

      Usuń
  3. Też go miałam i miałam dokładnie te same odczucia. A szkoda, bo tani i fajny :<

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko ja nie mam żadnych negatywnych odczuć xD?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja mam identyczne odczucia co do filtra Sorayi. Tak ogólnie bomba- super nawilżenie, zero bielenia, szybkie wchłanianie i dla mnie przemiły zapach. Ale na dłuższą metę - zaskrórniki, krosty i samo zło:D
    Teraz mam la roche, który polecałaś i całkiem spoko, nie zapycha na pewno:) Tyle, że zauważyłam, że troszkę mnie wyssza i podkreśla suche skórki. Zastanawiam się czy kłaść może coś pod filtr... Tyle, że nie mam rano czas, żeby czekać aż jeszcze coś mi się wchłonie:P
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też brakuje nawilżenia kiedy stosują Anthelios, ale może żel hialuronowy połączony z kroplą jakiegoś kremu nawilżającego/oleju załatwiłby sprawę? On powoduje, że wszystko się wchłania niemal w sekundę i praktycznie można zaraz potem nakładać filtr?:)

      Usuń
  6. Nie lubię kremów Soraya, dla mnie zawsze pozostaną w strefie: nie dla mnie. Może szkoda, bo mają ciekawe produkty, jednak moja buzia ich nie toleruje w stopniu zadowalającym...

    OdpowiedzUsuń