Hej!
Dzisiaj chciałabym pokazać Wam kosmetyki, które skończyły mi się w tym miesiącu. Na ich miejsce kupiłam kilka kolejnych, ale nie wszystkie wymieniłam na nowe:)
Na pierwszy rzut idą kosmetyki do włosów. W październiku wykończyłam butlę Organixa oraz resztkę mojej mieszanki, czyli wody brzozowej z pantenolem (butelka po toniku):
O szamponach tej firmy możecie przeczytać TUTAJ
Woda brzozowa z pantenolem jest fajnym rozwiązaniem dla osób, którym zależy na przyśpieszeniu porostu włosów- u mnie tak właśnie działa. Niestety sezon grzewczy rozpoczął się na dobre i wcierki z alkoholem niekoniecznie mi teraz służą. Jesienią postanowiłam wzmacniać włosy olejem łopianowym i rozpocznę kurację, jak tylko się u mnie zjawi:)
Co do szamponu- obecnie używam gliss kura, na zmianę z żelem myjącym Babydream, który też już mi się kończy.
Kolejno zużyłam świetny płyn micelarny z firmy Marion, do poczytania w W TYM POŚCIE , na jego miejsce zakupiłam niezastąpione i wielofunkcyjne chusteczki Alterry- KLIK
Wreszcie skończył mi się także tusz do rzęs Maybelline One by One Satin Black, który męczę od czerwca i z którym się raczej nie polubiliśmy. Recenzja TUTAJ
Wykończyłam także ukochane serum z kwasem migdałowym ze sklepu Biochemia Urody. Na razie nie kupiłam nowego opakowania, bo testuję domowe metody zwalczania niedoskonałości i wykorzystuję to, co mam w swoich zbiorach, ale na pewno będę do niego wracać!
Wraz z początkiem października pożegnałam się także z żelem z kwasem hialuronowym 1,5%. Do jego brata z BU - 1% nie byłam przekonana, ale ta wersja zaskoczyła mnie na plus. Na jego miejsce kupiłam teraz podwójny żel hialuronowy z Biochemii Urody i ten, moim zdaniem, bije poprzedników na głowę:)!
Nadszedł też czas na pożegnanie się z żelem Flosleku oraz olejem śliwkowym- oba produkty służyły mi do pielęgnacji skóry wokół oczu. Na miejsce żelu ze świetlikiem lekarskim pojawiła się w mojej kosmetyczce wersja z aloesem, która okazała się dla mnie najlepsza. Olej śliwkowy sprawował się pod oczami naprawdę dobrze, ale musiałam uważać, żeby nakładać go bardzo niewiele- większa ilość czasami spływała na policzki i tam pojawiały się zaskórniki. Resztę zużyłam do pielęgnacji włosów, odrobinę do OCM, ale efekty mnie nie zachwyciły i nie kupię go ponownie. Na noc stosuję teraz najczęściej masło jojoba, na temat którego z pewnością powstanie osobny wpis!
Na koniec została nam woda termalna z Avene. O korzyściach jej stosowania pisałam w TEJ NOTCE . To fajny kosmetyk, ale ograniczam teraz trochę wydatki i na razie nie kupiłam żadnej innej na jej miejsce. Kombinuję z mgiełkami/tonikami własnej roboty:)
Jak zawsze, czekam na Wasze opinie i komentarze! W najbliższych dniach pojawi się post z ulubieńcami miesiąca, a tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i lecę szykować się na wieczór, który spędzę razem z milly , racząc się daniami kuchni rosyjskiej!:)
Na pierwszy rzut idą kosmetyki do włosów. W październiku wykończyłam butlę Organixa oraz resztkę mojej mieszanki, czyli wody brzozowej z pantenolem (butelka po toniku):
O szamponach tej firmy możecie przeczytać TUTAJ
Woda brzozowa z pantenolem jest fajnym rozwiązaniem dla osób, którym zależy na przyśpieszeniu porostu włosów- u mnie tak właśnie działa. Niestety sezon grzewczy rozpoczął się na dobre i wcierki z alkoholem niekoniecznie mi teraz służą. Jesienią postanowiłam wzmacniać włosy olejem łopianowym i rozpocznę kurację, jak tylko się u mnie zjawi:)
Co do szamponu- obecnie używam gliss kura, na zmianę z żelem myjącym Babydream, który też już mi się kończy.
Kolejno zużyłam świetny płyn micelarny z firmy Marion, do poczytania w W TYM POŚCIE , na jego miejsce zakupiłam niezastąpione i wielofunkcyjne chusteczki Alterry- KLIK
Wreszcie skończył mi się także tusz do rzęs Maybelline One by One Satin Black, który męczę od czerwca i z którym się raczej nie polubiliśmy. Recenzja TUTAJ
Wykończyłam także ukochane serum z kwasem migdałowym ze sklepu Biochemia Urody. Na razie nie kupiłam nowego opakowania, bo testuję domowe metody zwalczania niedoskonałości i wykorzystuję to, co mam w swoich zbiorach, ale na pewno będę do niego wracać!
Wraz z początkiem października pożegnałam się także z żelem z kwasem hialuronowym 1,5%. Do jego brata z BU - 1% nie byłam przekonana, ale ta wersja zaskoczyła mnie na plus. Na jego miejsce kupiłam teraz podwójny żel hialuronowy z Biochemii Urody i ten, moim zdaniem, bije poprzedników na głowę:)!
Nadszedł też czas na pożegnanie się z żelem Flosleku oraz olejem śliwkowym- oba produkty służyły mi do pielęgnacji skóry wokół oczu. Na miejsce żelu ze świetlikiem lekarskim pojawiła się w mojej kosmetyczce wersja z aloesem, która okazała się dla mnie najlepsza. Olej śliwkowy sprawował się pod oczami naprawdę dobrze, ale musiałam uważać, żeby nakładać go bardzo niewiele- większa ilość czasami spływała na policzki i tam pojawiały się zaskórniki. Resztę zużyłam do pielęgnacji włosów, odrobinę do OCM, ale efekty mnie nie zachwyciły i nie kupię go ponownie. Na noc stosuję teraz najczęściej masło jojoba, na temat którego z pewnością powstanie osobny wpis!
Na koniec została nam woda termalna z Avene. O korzyściach jej stosowania pisałam w TEJ NOTCE . To fajny kosmetyk, ale ograniczam teraz trochę wydatki i na razie nie kupiłam żadnej innej na jej miejsce. Kombinuję z mgiełkami/tonikami własnej roboty:)
Jak zawsze, czekam na Wasze opinie i komentarze! W najbliższych dniach pojawi się post z ulubieńcami miesiąca, a tymczasem pozdrawiam Was serdecznie i lecę szykować się na wieczór, który spędzę razem z milly , racząc się daniami kuchni rosyjskiej!:)
a ja polubiłam ten tusz do rzęs :)
OdpowiedzUsuńA jak działało to serum? ja mam ich z witaminą C :)
OdpowiedzUsuńpięknie rozjaśniało skórę i zapobiegało nowym wypryskom:) a Ty jesteś zadowolona z tego z wit. C?
Usuńładnie Ci poszło zużywanie ;)
OdpowiedzUsuńtez zrobilam sobie wcierke na bazie wody brzozowej, podoba mi się:)
OdpowiedzUsuńa co się w niej znalazło?:)
UsuńA mnie zaciekawiły Twoje kombinacje z mgiełkami/tonikami własnej roboty:)mam nadzieję,że też coś o tym niedługo napiszesz:)
OdpowiedzUsuńbardzo chętnie!
UsuńPozdrawiam:)