Na dzisiaj przygotowałam recenzję popularnego tuszu do rzęs marki Maybelline. O maskarze One by One słyszał już chyba każdy, dorzucę i ja swoje trzy grosze na jej temat.
Szczoteczka na początku zapowiada się interesująco- jest gumowa i ma jajowaty kształt:
Moja wersja tuszu w założeniu miała być w kolorze... no właśnie, jakim? Satin black, czyli bardziej czarny, niż czarny, czy jak? Sama nie bardzo wiem, ale mogę potwierdzić, że tusz jest rzeczywiście czarny. Czarny po prostu:)
Zacznę od plusów:
Efekt, jaki tusz funduje na oczach jest całkiem całkiem. Kosmetyk gwarantuje dość mocne podkreślenie rzęs i ja osobiście taki efekt właśnie lubię.
Zobaczcie:
Pojedyńcza warstwa tuszu One by One Satin Black |
Choć prawda jest taka, że gdybym nie smarowała włosków codziennie wieczorem olejem (najczęściej kokosowym) to rezultat nie byłby tak fajny- sprawdzałam efekt bez tego zabiegu i naprawdę wiem co mówię^^
Na uwagę zasługuje fakt, że pomalowane rzęsy trzymają się w takim ułożeniu niemal cały dzień. Nic nie opada, jeśli wiecie o co mi chodzi ;)
Co ciekawe, podczas malowania pojawiają się u mnie grudki, ale jakimś magicznym sposobem znikają z rzęs po odczekaniu kilku minut.
Właściwie na tym plusy się kończą, więc teraz skrobnę parę słów o tym, dlaczego już więcej tego produktu nie kupię:
- przez ponad miesiąc tusz nie nadawał się w moim przypadku do użytku i szczerze miałam chęć wyrzucić go do kosza. Okropna, rzadka konsystencja w połączeniu z taką budową szczoteczki bardzo utrudniała mi malowanie- tusz miałam poodbijany wszędzie dookoła i dłużej zajmowało mi później doprowadzenie się do porządku, niż sam makijaż;/
- tusz zgęstniał po miesiącu, ale szczoteczka w kształcie jaja z baardzo krótkimi włoskami pozostała dla mnie niewypałem- łatwo jest mi się nią ubabrać, co mnie specjalnie nie cieszy, a dolnych rzęs to już nawet nie próbuję nią umalować.
- pod koniec dnia makijaż nie wygląda już po prostu estetycznie, bo na dolnej powiece pojawiają się brzydkie smugi tuszu, jakieś osypane grudki i tym podobne.
Wiem, że wiele dziewczyn uwielbia ten kosmetyk, ja niestety nie dołączę do grona miłośniczek One by One i więcej po niego nie sięgnę, szczególnie, że mam w zasięgu ręki dużo lepsze maskary z Wibo i to w znacznie niższej cenie:)
Co sądzicie o Maybelline One by One? Jaki tusz do rzęs wspominacie najgorzej?:)
opakowanie mega kobiece, na oku prezentuje się równie dobrze :)
OdpowiedzUsuńekstra :D
tak, opakowanie przyciąga uwagę:D
Usuńdziwnie zieloną masz tęczówkę ;D z tego co od Was go próbowałam to mi się ten tusz jednocześnie podobał i nie. u mnie też się osypywał i robił takie smugi - niestety to go dyskwalifikuje:(
OdpowiedzUsuńprzysięgam, że nic z nimi nie kombinowałam w PS, ja mam po prostu takie oczy, że mnie samą zaskakują:D może dlatego, że są tak zmienne, mogę się wysmarować wszystkimi kolorami tęczy i nie będzie dramatu-większość będzie pasować:D
Usuńmam podobne odczucia :) początkowo maskara była zbyt rzadka, a później zbyt sucha. nie brudziłam się jakoś specjalnie przy malowaniu, ale efekt przez tą rzadką konsystencję wcale nie był tak powalający jak to mówią. po zgęstnieniu bardzo łatwo o grudki i pajęcze nóżki, a tego nie znoszę. po wyczesaniu grudek odchodzi też sporo tuszu z innych miejsc, a po dłuższym noszeniu rzeczywiście się potrafi osypywać. też się zawiodłam ;P
OdpowiedzUsuńjeśli chodzi o inne walory estetyczne - nie podoba mi się szczoteczka, która jest też niepraktyczna i samo opakowanie tuszu. zbyt neonowo-plastikowe jak dla mnie, wolę bardziej zgrabne tudzież eleganckie opakowania :)
a do swoich tuszowych mega niewypałów zaliczyłabym różową maskarę z essence wychwalaną pod niebiosa podobnie jak ta. nie znoszę jej, choć staram się jednak po trochu zużywać, bo szkoda mi wyrzucić. w miarę znośna zrobiła się dopiero po jakichś 3 miesiącach.
a co byś poleciła z wibo? ostatnio noszę się z zakupieniem ich tuszu, tego w różowym opakowaniu :)
Strasznie mnie denerwuje, że czasem trzeba się męczyć kilka dobrych miesięcy, żeby tusz zaczął jako tako współpracować:D powinien być dobry po jakimś tygodniu, a już najlepiej to od razu^^
UsuńOpakowanie mi się nawet podoba, ale szczoteczka jest zupełnie nieporęczna, a już przy moich "smutnych" powiekach to dramat na całej linii:D
Ja właśnie jestem fanką tego różowego, bo bardzo ładnie wydłuża rzęsy i jednocześnie pogrubia, ale czasami za dużo tuszu się wyciąga, więc dla pewności wycieram nadmiar w chusteczkę żeby nie sklejał rzęs. I fajowy jest taki zielony z Lovely- Spectacular coś tam:D Ten z kolei głównie wydłużał i ładnie rozczesywał, z tego co pamiętam:)
skuszę się chyba na ten z wibo, chciałabym trafić na jakiś fajny tani tusz ;] (oby się tylko nie okazało jak z tym maybelline - wszyscy chwalą a tu lipton ;P)
Usuńale o ile łatwiej będzie przeżyć jego cenę:D
Usuńniby Twoja oko wygląda ok, ale wiem, ile Cię kosztuje nerwów ten tusz ;) jak się nim malowałam, dla mnie była masakra, szczoteczka zupełnie nie w moim guście, umazac sie możńa bardzo łatwo.
OdpowiedzUsuńA co do Rakasty i różowego tuszu Wibo- ja również polecam, miałam go ze dwa razy i chyba po wykończeniu mojego obecnego go znów kupię :)
bo jedna warstwa naprawdę potrafi wyglądać atrakcyjnie:D
Usuńdobra dziewczyny - będzie na was! :)
UsuńFajnie się prezentuje na oczku. Dla mnie największy tuszowy bubel do tej pory to tusz z Avonu :(
OdpowiedzUsuńu mnie niestety też się osypuje:( ale trzeba przyznać, że jak się z nim trochę popracuje, to efekt przypomina sztuczne rzęsy, więc chyba warto by było poszukać podobnego tuszu tylko z lepszą trwałością:)
OdpowiedzUsuń