środa, 29 lutego 2012

Luty 2012- podsumowanie miesiąca

Nadszedł koniec lutego, a wraz z nim pora na pierwsze miesięczne podsumowanie na moim blogu:)
Zacznę może od kilku kosmetycznych zużyć:

Peeling enzymatyczny BU, woda termalna Vichy, mydło w płynie Marks&Spencer

W tym miesiącu wykorzystałam do końca kolejne opakowanie peelingu enzymatycznego z Biochemii Urody. Miałam go już tylko na jedno użycie, więc zafundowałam sobie w lutym jednorazowy zabieg tym kosmetykiem:) Bardzo fajny produkt, szczególnie dla wrażliwców. Delikatnie wygładza i rozjaśnia skórę, ale jest bardzo niewydajny. Nie kupię go ponownie, bo jestem obecnie wielką fanką popiołu wulkanicznego ( recenzja tu- http://www.tinytun.blogspot.com/2011/10/hit-popio-wulkaniczny.html )
Zużyłam również butelkę mydła w płynie z Mark's&Spencer o zapachu różanym. Zwyczajne mydło, ale buteleczka z pompką bardzo mi się przyda!
No i na koniec- woda termalna z Vichy, opakowanie nie wiem nawet które, tak bardzo ją lubię. Przyjemnie koi i zmiękcza skórę, wyrównuje koloryt. Używam jej bardzo często, nawet kilka razy w ciągu dnia. Na pewno wyląduje jeszcze nie raz w moim zakupowym koszyku.

Teraz pokażę Wam, czego używałam w lutym bardzo regularnie i jednocześnie z dużą przyjemnością. Nie jestem osobą, która codziennie wykonuje taki sam rutynowy makijaż, jest jednak kilka kosmetyków, które były w moim lutowym makijażu niezmienne:) :

Max Factor Xperience Volumising Mascara, Kobo eyeshadow base

* Tusz do rzęs Max Factor Xperience Volumising Mascara kupiłam na początku tego miesiąca i już wiem, że mogę go szczerze polecić. Lekko wydłuża rzęsy, ale przede wszystkim optycznie je "zagęszcza". Szczoteczka jest siliconowa, nabiera odpowiednią ilość tuszu, który nie skleja rzęs i nie kruszy się pod koniec dnia. Pewnie będę go raz na jakiś czas kupować, ale raczej na allegro, bo jego cena w drogeriach jest dość wysoka ( około 50 zł ). Jestem też fanką maskar z Wibo, ale o tym innym razem:)!
* Baza pod cienie KOBO-  niezmienny ulubieniec ostatnich miesięcy. Łatwo się nakłada, świetnie spełnia swoje zadanie- cienie długo się utrzymują, nie wałkują się, ani nie zbierają w załamaniu, a do tego kolejnym plusem jest duża pojemność kosmetyku i niewysoka cena! Miałam również bazę z Artdeco i według mnie, jej działanie było identyczne, a jednak cena tej z Kobo jest znacznie niższa. Obie niestety pod koniec zasychają i stają się trudne w aplikacji. Bazie z Kobo mogę zarzucić tylko kiepskie opakowanie. Pierwszy słoiczek pod koniec używania zupełnie się zepsuł i nie byłam w stanie dokręcić go do końca.

Kolejny faworyt nie zalicza się do kosmetyków. Jest nim wosk zapachowy do kominka firmy yankee candle ( baby powder ). Odkąd go kupiłam, nie mogę się od niego uwolnić i chwilowo olejki z the body shopu poszły w odstawkę;) . Pisałam o nim jakiś czas temu-http://www.tinytun.blogspot.com/2012/01/aromaterapii-ciag-dalszy-czyli-wosk.html



No i na koniec chciałabym zaprezentować Wam moje nowości, które zagościły u mnie w lutym. Nie ma ich dużo, bo tylko trzy, a dwie z nich są prezentami imieninowymi:) W dodatku, nie zdążyłam nawet zrobić na blogu listy "must have" i już stałam się posiadaczką dwóch rzeczy, które planowałam na niej umieścić  ^^

Physiogel krem, Sleek Pomegranate, Guerlain  L'instant Magic
W ramach prezentu otrzymałam mały flakonik ukochanej wody perfumowanej Gurlain- L'instant Magic, której, jak pamiętam, używałam całe liceum i do której tęskniłam przez ostatnich kilka lat:) Zapach bardzo do mnie pasuje. Zupełnie nie jestem w stanie rozpoznać nut zapachowych, wiem jedynie, że perfumy można zaliczyć do tych PUDROWYCH i zapewne nie każdemu przypadną do gustu.
Druga nowość to prezent od lubego ( czy jak kto woli - TŻ-a ;) ) - róż Sleeka w odcieniu Pomegranate. Od dawna marzył mi się jakiś róż tej firmy, bo przepadam za paletkami Sleeka i byłam ciekawa innych kosmetyków. Pomegranate zaintrygował mnie od razu. Mam świadomość, że wiele z Was puka się teraz w głowę i zastanawia się, jak można używac różu w takim kolorze, ale nie zapominajmy, że kosmetyku nakładamy na policzki niewielką ilość i efekt jest zupełnie inny, niż można się spodziewać, oglądając produkt w opakowaniu. Bardzo mi się podobają  takie niebanalne kolory na policzkach, a sceptykom polecam się kiedyś przemóc:)!
Krem Physiogel kupiłam w aptece i niebawem przygotuję jego recenzję.
Z wielką chęcią poczytam o Waszych  kosmetycznych (ale nie tylko!:) ) ulubieńcach, odkryciach i zakupach z tego miesiąca!
Jak Wam się podoba pierwszy post tego typu?:)
Pozdrowienia!

6 komentarzy:

  1. :) fajnie, że jest i o kosmetykach naturalnych i sklepowych:) jaką szczoteczkę ma ten tusz maxfactor, standardową czy grzebyczek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taką normalną szczoteczkę, włoski gęste i silikonowe :)

      Usuń
  2. po pierwsze wielkie WOW ze twój TŻ. kupił ci róż sleeka:D jestem pod wrażeniem, pozdrów go;)
    moja baza z kobo też ma wadliwe pudełeczko, tylko że od samego początku mam problem z dokręceniem wieczka. jestem gdzieś w połowie produktu i obserwuje od niedawna zeznaczne pogorszenie jakości, teraz juz wiem, ze pewnie się wysuszyła:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pozdrowię, ale chciałabym zaznaczyć, że wskazałam mu go palcem sama na allegro;D Ale co by nie mówić- radocha z prezentu była:)!
      Kobo mogłoby popracować nad jakością opakowań, bo mój cień-brązer z ich firmy również całkiem się rozleciał (tzn. ułamało się całe wieczko ). Poprzednia baza pod cienie też mi właśnie zaschła głównie przez niedomknięty słoiczek. Szkooda, bo sama w sobie ma konsystencję jeszcze przyjemniejszą od tej Artdeco :(

      Usuń
    2. mój cień (którego używam jako różu:P) kobo też się rozlatuje wkład się odkleił i wypada z pudełeczka :(

      Usuń
  3. Widzę, ze Baby Powder nadal jest Twoim ulubieńcem zapachowym z Yankee.

    OdpowiedzUsuń