Nigdy się specjalnie nie ukrywałam z moją miłością do szminek i innych kolorowych smarowideł do ust ( róże to mój drugi fioł;) ). Przy okazji każdej wizyty w drogerii wynajduję nowy kolor, który chciałabym przygarnąć do swojej kolekcji. Prędzej zrezygnowałabym z używania cieni, eyelinerów i kredek do powiek niż z malowania ust ^^. Jestem zdania, że nic tak nie ożywia twarzy, jak dobrze dobrany do naszej cery róż na policzkach i kolor na ustach właśnie:)
Pokazywałam już na blogu trzy szminki z Kobo, z którymi bardzo się polubiłam, ale to pomadki z firmy Rimmel zdecydowanie podbiły moje serce ;). Mam obecnie kilka odcieni z różnych serii, a dwie zdążyłam już zużyć do końca ( nude delight i airy fairy ).
Rimmel posiada bardzo bogatą ofertę kolorów i wykończeń swoich produktów. Nie chcę pokazywać w jednym poście wszystkich naraz, które udało mi się dotychczas zdobyć. Moim zdaniem, każda z tych szminek zasługuje na osobny wpis, szczególnie, że różnią się jedna od drugiej nie tylko kolorem, ale też trwałością na ustach i efektem, jaki można dzięki nim osiągnąć.
Na pierwszy ogień postanowiłam pokazać Wam coś neutralnego do stosowania na co dzień:
Szminka z serii Lasting Finish Lipstick w odcieniu NUDE PINK:
Rimmel 206 Nude Pink |
Rimmel 206 na skórze |
Rimmel 206 Nude Pink-usta |
Nie wiem, czy pomyślałyście to samo, ale mi osobiście nazwa "nude pink" kojarzy się z zupełnie innym kolorem!
Szminka z Rimmel jest według mnie w odcieniu świetlistej brzoskwini, natomiast kiedy słyszę" nude pink", wyobrażam sobie chłodniejszy, lekko rozbielony róż:)
Jak widać, wykończenie jest bardzo ciekawe- z odległości wygląda na ustach trochę jak błyszczyk, a trochę jak półtransparentna szminka, ale o dziwo jest to chyba najtrwalsza ze wszystkich pomadek Rimmela, jakie mam. Zupełnie się tego nie spodziewałam, bo posiadam też szminkę o podobnym wykończeniu z Kobo (odcień peach puff) i ona z kolei nie wytrzymuje na ustach nawet pełnej godziny! Może to kwestia drobinek? W Kobo jest ich sporo, Rimmel ma raczej taki delikatny, bezdrobinkowy shimmer i dzięki temu pewnie lepszą przyczepność niż peach puff.
Nude pink powinien pasować dziewczynom o ciepłym kolorycie cery, idealnie nadaje się do wykonywania dziennych makijaży.
Minusem jest fakt, że ten konkretny kolor może odrobinę wysuszać usta.
Jak Wam się podoba?
kolory rzeczywiście mają piękne, ale mi niestety wysuszają mi usta i nie za bardzo się na nich prezentują:( przymierzam sie do nowego koloru catrice-ultimate shine 220 - taki cukierkowy róż. wracając do rimla to ten kolor szalenie mi sie podoba: http://siempre-la-belleza.blogspot.com/2012/02/recenzja-szminkowy-hit-rimmel-lasting.html
OdpowiedzUsuńchyba dzis pojade do natury:)
haha, mam ten kolor heartbreakerz rimmel :) latem go kupiłam, tak mi się spodobał :)!
UsuńA z catrice jeszcze żadnej nie miałam. Napisz, jak się sprawują:)
w takim razie musze go zobaczyc na żywo:) moj wybór jednak padł na kobo 108 fuchia - zobowiązujący neonowy róż!
OdpowiedzUsuńNa pewno raz mnie w tym kolorze widziałaś -jak jechałyśmy do kawki z dyfundorem (jakoś jesienią?:) ) ale wezme ją też na nasze spotkanie.
UsuńOglądałam ostanio fuchię na żywo i w necie, trochę się jej wystraszyłam, chociaż oczywiście i tak mnie w jakiś sposób ciagnęło do tego koloru :D!
hej :) Widzę że też zaczynasz swoją działalność blogową ;)
OdpowiedzUsuńWitam klubie :) szukając innych recenzji tej szminka trafiłam na Twojego bloga [ u mnie ta sama szminka]
zapraszam do mnie ;) dodaję do obserwowanych :)
kosmetyczkamaggie.blogspot.com