środa, 8 lutego 2012

Rimmel Lasting Finish Lipstick nr.206 nude pink



Nigdy się specjalnie nie ukrywałam z moją miłością do szminek i innych kolorowych smarowideł do ust ( róże to mój drugi fioł;) ). Przy okazji każdej wizyty w drogerii wynajduję nowy kolor, który chciałabym przygarnąć do swojej kolekcji. Prędzej zrezygnowałabym z używania cieni, eyelinerów i kredek do powiek niż z malowania ust ^^. Jestem zdania, że nic tak nie ożywia twarzy, jak dobrze dobrany do naszej cery róż na policzkach i kolor na ustach właśnie:)
Pokazywałam już na blogu trzy szminki z Kobo, z którymi bardzo się polubiłam, ale to pomadki z firmy Rimmel zdecydowanie podbiły moje serce ;). Mam obecnie kilka odcieni z różnych serii, a dwie zdążyłam już zużyć do końca ( nude delight i airy fairy ).
Rimmel posiada bardzo bogatą ofertę kolorów i wykończeń swoich produktów. Nie chcę pokazywać w jednym poście wszystkich naraz, które udało mi się dotychczas zdobyć. Moim zdaniem, każda z tych szminek zasługuje na osobny wpis, szczególnie, że różnią się jedna od drugiej nie tylko kolorem, ale też trwałością na ustach i efektem, jaki można dzięki nim osiągnąć.
Na pierwszy ogień postanowiłam pokazać Wam coś neutralnego do stosowania na co dzień:
Szminka z serii  Lasting Finish Lipstick w odcieniu NUDE PINK:

Rimmel 206 Nude Pink
Rimmel 206 na skórze

Rimmel 206 Nude Pink-usta

Nie wiem, czy pomyślałyście to samo, ale mi osobiście nazwa "nude pink" kojarzy się z zupełnie innym kolorem!
Szminka z Rimmel jest według mnie w odcieniu świetlistej brzoskwini, natomiast kiedy słyszę" nude pink", wyobrażam sobie chłodniejszy, lekko rozbielony róż:)
Jak widać, wykończenie jest bardzo ciekawe- z odległości wygląda na ustach trochę jak błyszczyk, a trochę jak półtransparentna szminka, ale o dziwo jest to chyba najtrwalsza ze wszystkich pomadek Rimmela, jakie mam. Zupełnie się tego nie spodziewałam, bo posiadam też szminkę o podobnym wykończeniu z Kobo (odcień peach puff) i ona z kolei nie wytrzymuje na ustach nawet pełnej godziny! Może to kwestia drobinek? W Kobo jest ich sporo, Rimmel ma raczej taki delikatny, bezdrobinkowy shimmer i dzięki temu pewnie lepszą przyczepność niż peach puff.
Nude pink powinien pasować dziewczynom o ciepłym kolorycie cery, idealnie nadaje się do wykonywania dziennych makijaży.
Minusem jest fakt, że ten konkretny kolor może odrobinę wysuszać usta.

Jak Wam się podoba?

5 komentarzy:

  1. kolory rzeczywiście mają piękne, ale mi niestety wysuszają mi usta i nie za bardzo się na nich prezentują:( przymierzam sie do nowego koloru catrice-ultimate shine 220 - taki cukierkowy róż. wracając do rimla to ten kolor szalenie mi sie podoba: http://siempre-la-belleza.blogspot.com/2012/02/recenzja-szminkowy-hit-rimmel-lasting.html
    chyba dzis pojade do natury:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha, mam ten kolor heartbreakerz rimmel :) latem go kupiłam, tak mi się spodobał :)!

      A z catrice jeszcze żadnej nie miałam. Napisz, jak się sprawują:)

      Usuń
  2. w takim razie musze go zobaczyc na żywo:) moj wybór jednak padł na kobo 108 fuchia - zobowiązujący neonowy róż!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno raz mnie w tym kolorze widziałaś -jak jechałyśmy do kawki z dyfundorem (jakoś jesienią?:) ) ale wezme ją też na nasze spotkanie.

      Oglądałam ostanio fuchię na żywo i w necie, trochę się jej wystraszyłam, chociaż oczywiście i tak mnie w jakiś sposób ciagnęło do tego koloru :D!

      Usuń
  3. hej :) Widzę że też zaczynasz swoją działalność blogową ;)
    Witam klubie :) szukając innych recenzji tej szminka trafiłam na Twojego bloga [ u mnie ta sama szminka]
    zapraszam do mnie ;) dodaję do obserwowanych :)
    kosmetyczkamaggie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń