piątek, 24 lutego 2012

Sławne kosmetyki Benefit- high beam, moon beam, bene tint, posie tint

Witajcie:)
Zgodnie z zapowiedzią-dzisiaj będzie o moich wrażeniach po przetestowaniu próbek 4 kosmetyków marki Benefit. Postaram się nie przedłużać, chociaż obiecuję to sobie zawsze i niewiele z tych obietnic wynika- posty zawsze wychodza mi zdecydowanie przydługie;)



Do rzeczy- zawsze chciałam spróbować tych kosmetyków, osławiony rozświetlacz high beam bardzo mnie kusił przy okazji każdej wizyty w Sephorze. W końcu zdecydowałam się zakupić na e-bayu próbki o pojemności 2,5 ml każda. Dorwałam je za kwotę około 8 zł za sztukę ( razem z przesyłką z Anglii), podczas gdy na allegro zdarzało mi się znaleźć identyczne próbki w cenie 25 zł...
Ze wszystkich czterech produktów przypadł mi do gustu ( ale i tak z zastrzeżeniami ) tylko...jeden.:D - bene tint. Jeśli chodzi o całą resztę, na usta ciśnie mi się tylko jedno słowo- ROZCZAROWANIE.

Dla tych, którzy nie interesowali się nigdy kosmetykami Benefit małe wyjaśnienie:
Bene tint oraz posie tint to róże w płynie i jednocześnie barwniki do ust. Posie tint - jasny, słodki róż. Bene tint- krwista czerwień, na policzkach zmienia się w naturalny rumieniec ( jak po godzinie spędzonej na mrozie :) ) High beam i moon beam - płynne rozświetlacze. High beam- srebrzysto-różowy. Moon beam- złotawy, który opalizuje na zimny róż ( tutaj wielki zawód ).




Od lewej: high beam, moon beam, posie tint, bene tint
Najbardziej spodobał mi się bene tint, bo daje fajny, zdrowy i niezwykle trwały efekt, ale jego minusem jest to, że palec, którym rozcieramy kosmetyk, pozostaje czerwony przez wiele godzin, mimo mycia rąk itp... Jak widać na zdjęciu powyżej, bene tint jest nabardziej płynny i w pewnym sensie od razu "wsiąka" w skórę- zapewne stąd jego trwałość.

Co mam do zarzucenia wszystkim 4 produktom?
*Po pierwsze- są niewygodne w aplikacji ( opakowania posiadają pędzelki, jak lakiery do paznokci ). Kosmetyki należy wklepywać w skórę ( nie rozsmarowywać, bo wtedy efekt będzie opłakany bądź niewidoczny ) na skończony makijaż. Jeżeli po użyciu np. high beam'a, przypudrujemy twarz, to praktycznie zupełnie zakryjemy efekt rozświetlenia. Próbowałam nakładać róże i rozświetlacze NA puder, ale wtedy kosmetyki mieszały się z nim i robiły nieestetyczne placki. Dodatkowo, żeby nałożyć bene tint i posie tint  równomiernie, trzeba by być mistrzem, a ja do nich nie należę:D
* Po drugie- trwałość. O ile róże trzymają się na policzkach świetnie, to w przypadku rozświetlaczy efekt stopniowo blednie i zanika, choć od początku jest naprawdę baaardzo delikatny i za mało widoczny jak dla mnie.

Podumowując: za kwotę ponad 100 zł nie kupiłabym żadnego z tych produktów, bo według mnie, nie są tych pieniędzy warte. Posiadam róże, które są może mniej trwałe, ale jednak łatwiejsze w obsłudze, a w kwestii rozświetlacza również zanalazłam swojego faworyta (Mac soft&gentle), który mimo, ze cenowo wychodzi podobnie, jest wart każdej wydanej złotówki.

Chętnie posłucham Waszym opinii, jeżeli miałyście do czynienia z kosmetykami z Benefit. Ja na razie nie rozumiem, skąd tyle ochów i achów w mediach na ich temat:)
Pozdrawiam!

12 komentarzy:

  1. Marto, rozjebałaś system ;d

    OdpowiedzUsuń
  2. nie mialam pojęcia o istnieniu czegoś takiego, ale sądząc po recenzji niczego nie straciłam;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. dzięki, nie miałam świedomości, że to taki rażący błąd;)
      poprawione:)

      Usuń
    2. nie przejmuj się, ja dziś powiedziałam "zawerdyktował";)

      Usuń
  4. hoho, a wszyscy się tak zachwycają tymi rozświetlaczami. Co jak co, ale pierwsze wrażenie po nich miałam bardzo dobre. Ale i tak kocham swój "mglisty poranek" który chyba wreszcie nauczyłam się aplikować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. mnie jakoś kompletnie nie ciągnie do benefitu - na szczęście ;) dodatkowo zaliczyłam z nim małą wpadkę. jakoś w lipcu trafiłam na bardzo pochlebną recenzję różu dandelion. urzekł mnie kolor i opakowanie, uznałam, że przydałby mi się taki róż. nigdy wcześniej nie słyszałam o tej marce i myślałam, że nie jest dostępna w polsce. polecała go dziewczyna mieszkająca za granicą, a ja jeszcze nie ogarniałam zupełnie innych kanałów i blogów - ach te początki ;P
    wpisałam z ciekawości na allego (może a nuż się trafi) i oto były! w okolicy 30-40 zł. oczywiście nie pomyślałam, nie sprawdziłam nigdzie indziej i uznałam, że to pewnie standardowa cena jakiejś średniej zagranicznej marki. i w ten właśnie sposób weszłam w posiadanie podróby ;) co prawda niemile mnie zaskoczyło wykonanie opakowania, no ale nic to, zorientowałam się dopiero parę miesięcy później ;P
    wcześniej nie spotykałam się z podróbami kosmetyków, a tych benefitu akurat jest w sieci mnóstwo.
    no ale i tak bym raczej nie wydała na te kosmetyki +100 zł ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, słyszałam właśnie ( i widziałam sama) , że jest w sieci mnóstwo podrób kosmetyków benefita, pędzli maca i innych popularnych firm. Widziałam też , że bardzo wiele osób je kupuje.
      W każdym razie, nawet próbki prawdziwych kosmetyków sa rozczarowaniem, jakże się więc cieszę, że kupiłam tylko próbki:)!

      Usuń
  6. Jesteś pewna że te kosmetyki są oryginalne? Przynajmniej high beam nie wygląda, konkretnie chodzi mi o czcionkę(jest kilka artykułów w sieci o wyjaśnieniu różnic pomiędzy oryginałem a podróbką)więc może dlatego się nie spisał?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej:)
      Nie mam pewności, ponieważ nie sprawdzałam. Wyszłam z założenia, że skoro oryginalne próbki są dołączane za granicą do gazet jako gratis to również te dostępne na ebayu powinny być oryginałami, ale bardzo możliwe, że byłam w błędzie:) Dzięki za komentarz.

      Usuń
  7. Wiesz, nie gniewaj się, ale kosmetyki ze zdjęć wyglądają mi na podróby. Jestem posiadaczką oryginalnego High Beam'a i opakowanie jest nieco inne. Szczerze, też nie jestem jakoś zachwycona. Rozświetlacz jest dobry ale nic więcej. Entuzjastkom rozświetlenia polecam Smashbox Artificial Light, w odcieniu pearl lub flash.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie gniewam się:) to tylko próbki, więc opakowania są nawet na pewno inne od tych pełnowymiarowych. Może to podróby próbek, ciężko mi powiedzieć, jak wyglądają oryginalne próbki:) dzięki, że wpadłaś!

      Usuń