niedziela, 22 lipca 2012

Moja kolekcja róży




Hej,
Skorzystałam z porady di  i postanowiłam przygotować posta na temat moich wszystkich róży, chociaż robię to z pewnym wstydem. Różu używam codziennie i lubię mieć kilka kolorów do wyboru, widzę jednak, że jak na jedną osobę kolekcja jest dość spora, chociaż di powiedziała, że nie jest ze mną tak najgorzej:D
Dodatkowo to ona właśnie jest autorką zdjęć do tego posta i bardzo jej dziękuję za ogromną pomoc w jego przygotowaniu. Nie tylko cyknęła zdjęcia, ale też siedziała potem nad ich obróbką, dlatego właśnie w dniu dzisiejszym możemy się wszyscy cieszyć fotkami tak dobrej jakości :) Dzięki!

Zerknijcie na mój zbiór, może coś zainteresuje także którąś z Was:)

powiększ klikając
Na dobry poczatek staruszek z Bourjois. Odcień 33 Lilas D'or, chyba bardzo popularny. Piękny rozświetlający róż, który wygląda na twarzy bardzo świeżo i naturalnie, mimo złocistej poświaty. Diabelstwo jest niesamowicie wydajne. Czasami nakładam kosmetyk na mokro, co przeduża jego trwałość na skórze, a także wydobywa więcej koloru :) Na ustach też wygląda świetnie- spróbujcie nałożyć go wilgotnym pędzelkiem lub palcem:)

Bourjois 33 Lilas D'or

Jako drugi wystąpi róż  SensiqueVelvet Blush (numer się starł), czyli perełka za grosze. Kosmetyk kosztował dosłownie 5 zł.
Charakteryzuje go lekko brudny brzoskwiniowy kolor i zupełnie matowe wykończenie- myślę, że podpasowałby wielu z Was:) Nietrudno go znaleźć w szafie Sensique, ponieważ mają tam dostępne 3 rodzaje różu i ten jako jedyny jest w miarę różowy (dwa pozostałe to raczej brązery, jeden z mnóstwem brokatowych drobin).
Jest bardzo trwały na policzkach i naprawdę go lubię. Właściwie ma taki kolor, że jednocześnie dodaje twarzy świeżości ( jak to róż ) i jednocześnie lekko modeluje twarz.

Sensique Velvet Blush
Poniżej "słocze" tych dwóch (jest może jakieś polskie słowo, bo naprawdę zaczynają mnie wkurzać te wszystkie haule, swatche i outfity??? ;) ):

Sensique po lewej, po prawej Bourjois 33 Lilas Dor
Kolejne niech będzie duo z Flormaru, czyli pretty compact Blush-on, numer P 115. Opakowanie- nic tylko usiąść i płakać. Nie rzucam nim o ścianę, ani razu mi też nie upadło i zobaczcie jak wygląda po kilku miesiącach normalnego użytkowania... Pociesza mnie jedynie fakt, że inne blogerki także borykały się z podobnym problemem oraz, że ostatecznie jest to fajny kosmetyk. Skupię się tylko na jednej jego części.
To jest zdecydowanie piękny koralowy róż (idealna mieszanka pomarańczowego i różowego koloru) Wykończenie na skórze jest bardzo przyjemnie, satynowe. Idealny na lato, bardzo ciepły i ożywiający kolor.

P 115 Flormar


Celowo podkręciłam niżej kontrast, żebyście zauważyły również obrąbany brzeg opakowania ;)

Teraz kolej na MAC'a z jakiejś tam limitowanej kolekcji. Jak tylko zobaczyłam Vintage Grape  w Internecie, kompletnie mi na jego punkcie odbiło- bez bicia się przyznaję;) Musiałam go mieć i już, a że w salonie był wyprzedany już po pierwszym dniu, rzuciłam się na e-bay i tak oto dorwałam ostatni egzemplarz... śmiało możecie pukać się teraz w czoło, ale uwielbiam ten kosmetyk za niebanalny kolor, który rewelacyjnie wygląda na mojej cerze a trzyma się bez zarzutu:) Fajnie, że można używać tylko wybranej strony lub mieszać obydwa kolory ze sobą.Szczególnie atrakcyjnie wygląda do wieczorowych makijaży, potrafi też w subtelny sposób wyszczuplić twarz. Bardzo wydajny.

MAC Vintage Grape

Dwa róże z paletki Catrice (The London Collection), którą dorwałam na wyprzedażach w Naturze:
( to zdjęcia akurat zrobiłam sama- chyba widać:D, zupełnie o nich zapomniałyśmy podczas sesji z di ^^ )


Ten wyżej to taka ciepła różo-brzoskiwnia.
Ten niżej jest jasny, chłodny i naprawdę świetny!:) Dodaje dziewczęcego uroku.
Oba są chyba odrobinę słabszej jakości niż kosmetyki zaprezentowane powyżej, ale na razie za dużo nie umiem na ich temat powiedzieć, poza tym i tak należą niestety do limitowanej kolekcji Catrice.

Róż Sleek Pomegranate 923- jedyny z mojej kolekcji, z którym się nie dogaduję. Nie lubię typa i już. Moją recenzję możecie przeczytać TUTAJ

Sleek Pomegranate
Teraz 3 produkty, które nie są w pudrowej formie. Dwa neony z z kolekcji Air Flow od Bell- róże w musie, na ich temat powstała u mnie osobna notka, która wychwala je pod niebiosa ;) TUTAJ

Bell Air Flow 02

Bell Air Flow 01

Kremowy róż z Inglota z numerem 84 kupiłam pod wpływem bloga Aliny, którą chyba wszystkie już znacie. Idealny odcień na co dzień (myślę że bardzo uniwersalny) i dobra konsystencja- świetnie się nakłada, nawet palcem. Sprawdza się także na ustach jako matowa pomadka.



Od lewej: Iglot
Dwa róże Bell z kolekcji Air Flow 02 oraz 01

Na koniec próbka różu w płynie Benetint z firmy Benefit, którą kupiłam kiedyś na e-bayu. Fajna rzecz, chociaż ze względu na płynną formułę nie każdemu przypadnie do gustu. Bardzo trwały i naturalny efekt na skórze, choć nakładanie czegoś takiego bywa trudne. Miałam też próbkę innego różu ten firmy (posie tint) i jak dla mnie był tragiczny w obsłudze, ale co kto lubi:)


A to jest taki mój eksperyment, czyli róż, który kiedyś kiedyś zrobiłam sobie sama z resztki pudru i cieni do powiek. Pigmentacja jest zabójcza, ale nie używam go wcale, bo nie umiem się tym umalować i ile razy bym nie próbowała- wyglądałam strasznie ^^ Wydaje mi się też, że na żywo kolor jest dużo intensywniejszy.



Czy któryś z tych róży spodobał się Wam? Jak wygląda Wasza kolekcja? Czy też macie na punkcie tej grupy kosmetyków takiego hopla jak ja???:D

9 komentarzy:

  1. Świetna i duża kolekcja róży :) uwielbiam z Bourjois i Bell :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten ostry róż z bell wygląda super ;) Ja mam większość róży mineralnych, prasowane mam tylko 2 z vipery które bardzo lubię ;) Moim ulubieńcem jest tart light z silk naturals ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. wiedziałam, że masz pokaźną kolekcję, ale nie wiedziałam, że aż tak! :D ale wcale Ci się nie dziwię, bo kolory są piękne i faktycznie każdy daje niepowtarzalny efekt. Ja najbardziej lubię te róże, które mają uniwersalne zastosowanie i wyglądają też fajnie np. na ustach, dlatego chyba najbardziej spodobał mi się Iglot:)

    OdpowiedzUsuń
  4. najbardziej z Twojej kolekcji podoba mi się Inglot i koral z Flormaru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajna kolekcja też lubię mieć wybór:D

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny kolor tego z maca, ale nie wiem, czy bym go sobie na policzki nałożyła ;P
    inglot śliczny, bardzo naturalny, flormar też mi się podoba ;)
    mam jeden róż bourjois, bardzo ładnie pachnie i rozświetla, ale ciężko się go nabiera i trzeba się namęczyć, żeby uzyskać taką pigmentację, o jaką nam chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, one są trochę kłopotliwe, jeśli chodzi o wydobywanie koloru, więc często robię to zwilżonym pędzlem:)

      Usuń
  7. mam ten jeden z bell - i go namiętnie używam ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ten z Bourgeoise, ale chyba dobrałam zły kolor i leży w szufladzie marnując się, dobra sugestia z użyciem go do ust. Chyba spróbuję :-D

    OdpowiedzUsuń